ŚWIĘCI NIE PRZEMIJAJĄ. ŚWIĘCI WOŁAJĄ O ŚWIĘTOŚĆ
Św. Jan Boży
Święty Jan Boży miał zwyczaj myć nogi
każdemu choremu trafiającemu do szpitala.
KS. ALEKSANDER RADECKI
Wrocław

Św. Jan Boży niosący chorego mężczyznę,
Bartolomé Esteban Murillo, olej na płótnie, 1672.
Obraz znajduje się w Hospital de la Caridad w Sewilli, Hiszpania
WIKIMEDIA COMMONS
Niewiele wiemy o jego młodości. Jan Cidade (1495–1550) został porwany bądź uciekł w wieku 8 lat z domu w rodzinnym Montemor- -o-Novo, niedaleko Evory w Portugalii. Wychowywał się w Oropesie (Hiszpania) w domu wiejskiego ekonoma. Po blisko 20 latach zdecydował się porzucić przybraną rodzinę i wstąpił do wojska jako ochotnik. Wziął udział w wojnie hiszpańsko-francuskiej. Usunięty karnie ze służby, po kilku latach znów się zaciągnął do wojska i trafił na Węgry, aby walczyć z Turkami.
Po powrocie z dalekiej wyprawy wojennej postanowił odwiedzić – po 30 latach – swoje rodzinne strony. Dowiedział się wówczas tragicznej prawdy o losie swoich rodziców. Po jego zniknięciu matka zmarła ze zgryzoty, a ojciec – straciwszy i syna, i żonę – udał się do Lizbony, gdzie wstąpił do klasztoru franciszkanów i tam dożył swoich dni.
Próbując uciec przed wyrzutami sumienia, Jan wyjechał do Afryki, do Ceuty. Najął się do katorżniczej pracy przy budowie fortyfikacji. Później – z nakazu swego spowiednika – wrócił do Hiszpanii i trafił do Grenady.
Pod wpływem kazania wygłoszonego przez św. Jana z Ávili 20 stycznia 1537 r. w sanktuarium św. Sebastiana doznał głębokiej przemiany wewnętrznej, która czasowo zaprowadziła go do szpitala dla psychicznie chorych. Doświadczył tam brutalnych metod, jakie wówczas powszechnie stosowano wobec osób z zaburzeniami psychicznymi. Nie skarżył się jednak, za to z dużą ofiarnością stawał w obronie swoich towarzyszy niedoli. Doznane cierpienia sprawiły, że dojrzewała w nim decyzja o założeniu własnego szpitala, w którym chorzy byliby godnie traktowani.
Udało mu się za wyżebrane pieniądze kupić dom, który zamienił w szpital, nazwany zakładem miłosierdzia. Zaapelował wtedy do lekarzy, aby odwiedzali tam osoby chore i kalekie. Robili to za darmo. Prosił o pomoc także kapłanów, aby leczyć zarówno dusze, jak i ciała swoich podopiecznych. Opiekował się również sierotami, ludźmi starymi, bezdomnymi, ubogimi i wędrowcami.
Jan Cidade nie był ani kapłanem, ani zakonnikiem, ale zgłosił się do biskupa Grenady, zobowiązując się do poświęcenia swego życia ludziom dotkniętym przez los. Wraz z dwoma pierwszymi ochotnikami przywdział habit ze znakiem krzyża, a gdy zjawili się następni kandydaci, zrodziły się początki zakonu szpitalnego, zwanego „dobrymi braćmi”, od czego pochodzi nazwa „bonifratrzy”. Miejscowy arcybiskup nadał założycielowi przydomek „Jana Bożego” i takim go znamy. W 1572 r., 22 lata po śmierci Jana, zakon ten został zatwierdzony przez papieża Piusa V.
Pierwszy szpital Jana Bożego był bardzo skromny, ale pod względem metod pracy korzystnie odróżniał się od innych ówczesnych placówek medycznych. Dbano tu o higienę, powszechnie jeszcze wtedy lekceważoną. Osoby chore psychicznie oddzielono od reszty chorych i postępowano z nimi łagodnie.
Aby wyżywić swoich podopiecznych, święty codziennie obchodził miejscowe targi przed zamknięciem, aby uzyskać od handlarzy niesprzedane resztki towaru. A ponieważ to nie wystarczało, żebrał wśród bogatszych mieszkańców Granady. Potrafił przekonująco wyjaśnić potencjalnemu darczyńcy, co można zyskać na obdarowywaniu bliźniego: „Pomóżcie sobie, wspomagając ubogich i chorych, bowiem błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Ten sposób rozumowania kruszył opór najtwardszych egoistów. Istotę dobroczynności zawarł św. Jan Boży w słowach: „Bracia, czyńcie dla siebie dobrze!”.
W swojej żarliwości apostolskiej zajął się losem kobiet upadłych. Nawiedzał je osobiście i błagał o zmianę życia. Starał się o uczciwe zabezpieczenie ich losu, by nie musiały utrzymywać się z nierządu. Staruszki i samotne wdowy polecał poszczególnym rodzinom pod opiekę. Niemniej czuły był na los sierot, których wówczas nie brakowało – powierzał je rodzinom, które zapewniały im bezpieczny los.
Zanim unieruchomiła go choroba, zdążył jeszcze złożyć wizytę wszystkim ludziom, którzy wsparli jego dzieło i którym był coś winien. Chciał, aby po jego śmierci dokładnie wiedziano, komu trzeba spłacić długi.
Zmarł 8 marca 1550 r. w wieku 55 lat. Na pogrzeb przybyły nieprzebrane tłumy ludzi. Trumnę tego, który za życia służył najbiedniejszym, ponieśli przedstawiciele bogatych rodów. Beatyfikowany został w 1630 r. przez papieża Urbana VIII, a 160 lat później (1690) papież Aleksander VIII dokonał jego kanonizacji, o którą prosili katoliccy monarchowie Europy, w tym także polski król Jan III Sobieski. Papież Leon XIII ogłosił św. Jana Bożego patronem chorych i szpitalnictwa, a Pius XI – patronem pielęgniarzy.
W Kościele katolickim wspomnienie liturgiczne św. Jana Bożego obchodzone jest 8 marca. Jest patronem: Grenady, księgarzy, pirotechników, chorych, pielęgniarek i szpitali, służby zdrowia, strażaków i oczywiście Zakonu Braci Miłosierdzia, czyli bonifratrów.
W ikonografii przedstawiany jest w prostym habicie. W ręku trzyma przekrojony owoc granatu, z wyrastającym z niego krzyżem. Jego atrybutami są: krzyż, cierniowa korona, żebrak na plecach i żebrak u stóp, torba kwestarska i garnek.