Ministrantem być

We współczesnym świecie, pełnym atrakcji i pokus, bycie ministrantem
narażone jest na nieustanną walkę z modą i przeciwnościami.
Bycie rodzicem ministranta wymaga zaś konsekwencji, determinacji i wsparcia
młodego człowieka w jego wyborach duchowych i codziennych.

JUSTYNA JANUS-KONARSKA

Wrocław

Jacek z synem Mateuszem

Pasowanie kandydatów na ministrantów i lektorów w parafii
pw. Opatrzności Bożej we Wrocławiu

Słowo „ministrant” pochodzi od łacińskiego ministrare, co oznacza „służyć, posługiwać i pomagać”. W wielkim skrócie ministrant to „sługa”, a jego pierwowzorem był młody Samuel, który przebywał w sanktuarium w Szilo (1 Sm 2, 11). Dorastający u boku Helego chłopiec pełnił posługi wobec Pana, a Pan upodobał go sobie i „nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię”. Dziś ministrant to osoba posługująca w liturgii, najczęściej w czasie sprawowania Eucharystii, ale także nabożeństw poza Mszą św.
„W Liturgicznej Służbie Ołtarza jesteśmy od ponad 30 lat” – mówi mój 40-letni mąż Paweł, lektor, i uśmiecha się do swojego przyjaciela, z którym połączyła ich wspólna służba przy ołtarzu. „Zaczynaliśmy jako dzieci – dodaje o 6 lat starszy Jacek – a teraz pałeczkę po nas przejmują nasi synowie”. Obok w białych komżach stoi dwóch chłopców – mają po 10 i 11 lat. Janek i Mateusz mrugają do mnie porozumiewawczo, a na pytanie, dlaczego służą przy ołtarzu, mój syn odpowiada: „Tak trzeba, mamo, po co pytasz”. Dla nich wzorem byli ojcowie. Na podstawie ich opowieści i doświadczeń zbudowali sobie świat wartości, w którym nie było miejsca na jakiekolwiek wątpliwości. To ja zastanawiałam się, czy będzie im łatwo wytrzymać w swoich postanowieniach, czy nikt nie powie im złego słowa lub nie wyśmieje „planów ołtarzowych”. Teraz wiem, że ci mali chłopcy mają mocniejszy kręgosłup moralny od niejednego dorosłego, i rozpiera mnie duma, gdy ich obserwuję.
Służba ministrancka wiąże się z pewnego rodzaju powołaniem, z satysfakcją z czasu spędzonego przy ołtarzu, w bliskości z Bogiem. Ważna jest również rola opiekuna, który podtrzymuje ministrancką gorliwość, i uczestniczenie w życiu kościelnym, jak i w pozakościelnych zajęciach w ramach wspólnoty (choćby – jak mówią sami ministranci – w „sobotnim harataniu w gałę”). Na takie wsparcie ze strony księży trafili zarówno wyżej wymienieni ojcowie, jak i ich synowie.
Ceremonia
„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie; nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10, 14). Droga do służby przy ołtarzu trwa rok. To czas kandydackich spotkań z doświadczonymi ministrantami i lektorami oraz opiekującym się nimi kapłanem. Dzieci uczą się kościelnej ogłady, poznają całą liturgiczną oprawę i nowy zestaw pojęć kościelnych. Cingulum, patena, akolitki czy trybularz – żaden termin nie może być pominięty. Nawet odpowiedni dźwięk gongu i dzwonków wymaga stosownej precyzji i opanowania. Moja młodsza córka od razu potrafi wyczuć ministrancki błąd, gdy nie zgadza się liczba dźwięków w czasie obrzędów eucharystycznych. Potem pora na uroczyste pasowanie na ministranta, przyodzianie komży i kołnierzyka. To niezwykle ważna uroczystość dla młodych adeptów sztuki liturgicznej, ale i dla całych rodzin, z dumą wpatrzonych w małych rycerzy ołtarza.
Podczas mszy udział ministrantów przypomina misterny ceremoniał, któremu towarzyszy powaga i spokój. To jak teatralny spektakl, w którym role są idealnie wyreżyserowane. Nawet mimika twarzy powinna sugerować skupienie i zadumę.

Najpiękniej, gdy przy ołtarzu stają razem wielopokoleniowe rodziny, ze służbą odziedziczoną w genach i wychowaniu. W religijnych obrzędach uczestniczą słowem i czynem. Ważna jest strona duchowa liturgii i świadomość bliskości Boga.
Do braci często dołączają siostry, zachęcone możliwością odegrania roli w społeczności kościelnej. Dziewczynki wybierają zazwyczaj schole, aby śpiewem i muzyką ubarwiać liturgię eucharystyczną. Kościół przez wszelkie inicjatywy dla dzieci staje się im bliższy, mniej zinstytucjonalizowany, czego tak bardzo potrzebują teraz wierni. Duchowe uczestnictwo i zrozumienie, po co przychodzą na mszę, zacieśnia więzy bliskości, a słowa liturgii nabierają zupełnie innego znaczenia.
Odpowiedzialność i dyscyplina
Bycie ministrantem to nie tylko niedzielne uczestnictwo we mszy. Młodsi i starsi pojawiają się na zbiórkach, ustalają dyżury w asyście czy pomagają podczas kolędy. Służba liturgiczna uczy odpowiedzialności, rozwagi i dyscypliny. Należy wspomnieć o strukturze, gdzie każdy ma swoje miejsce, stopień i funkcję we wspólnocie.
Kiedy ministrant staje się ceremoniarzem odpowiedzialnym za przebieg liturgii, liczba obowiązków wzrasta. Te doświadczenia przenoszone są do życia codziennego. Ministrantura wspiera wychowanie w kulturze i w społeczeństwie, uczy poprawnych relacji i poszerza dziecięce horyzonty.
Przyjaźń
Warto wrócić do kwestii poruszonej na początku. Służba przy ołtarzu daje początek wspaniałym, wieloletnim przyjaźniom. Z małych ministrantów wyrastają ludzie świadomi swojej wiary i wartości. Przyjaźń Pawła i Jacka to cały kolaż wspomnień wspólnych wyjazdów i wydarzeń z życia we wspólnocie. Przyjaźń Janka i Mateusza to dopiero początek zacieśniania więzów koleżeńskich, gdzie jeden dla drugiego jest wzorem i wsparciem.
Bycie ministrantem to wspólne wyjazdy pielgrzymkowe, okazjonalne uroczystości i mecze piłkarskie, grillowanie i inne spotkania. W takim zespole każdy musi na sobie polegać i mieć do innych zaufanie. Starszy opiekuje się młodszym podczas kolędy i pomaga w liturgicznych obowiązkach, a młodszy dostarcza inspiracji. W służbę liturgiczną dzieci zaangażowane są całe rodziny, które wspólnie uczestniczą w uroczystościach i dodatkowych spotkaniach. Tylko tak możemy wspierać ich wybory i dodawać otuchy, gdy pojawia się chwila zwątpienia. Ale bez przymusu – to wybór naszych rodzin i dzieci. I jako mamy, córki i siostry możemy być dumne z naszych mniejszych i większych ministrantów.
Służba liturgiczna, oprócz najważniejszej bliskości tajemnicy Eucharystii, uczy kultury i ogłady, a także troski o innych i współodpowiedzialności. Tak jak w modlitwie ministranta na koniec mszy: „Boże, którego dobroć powołała mnie do Twojej służby, spraw, bym uświęcony uczestnictwem w Twych tajemnicach, przez dzień dzisiejszy i całe me życie szedł tylko drogą do zbawienia. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen”.

Rodzinna Msza św. na Monte Cassino

ZDJĘCIA Z ARCHIWUM JUSTYNY JANUS-KONARSKIEJ


Notice: Undefined index: fpw_cover in /var/www/clients/client1/web134/web/wp-content/plugins/fb-page-widget/fb-page-widget.php on line 315

Notice: Undefined index: fpw_timeline in /var/www/clients/client1/web134/web/wp-content/plugins/fb-page-widget/fb-page-widget.php on line 336

Notice: Undefined index: fpw_events in /var/www/clients/client1/web134/web/wp-content/plugins/fb-page-widget/fb-page-widget.php on line 339

Notice: Undefined index: fpw_messages in /var/www/clients/client1/web134/web/wp-content/plugins/fb-page-widget/fb-page-widget.php on line 342