Edyta Stein Czy o niej pamiętamy?

Jako jedyne dziecko Steinów urodziła się we Wrocławiu i tutaj spędziła
dzieciństwo i młodość. Wiele miejsc to niemi świadkowie jej czasu dorastania,
zmagań, modlitwy i decyzji, które doprowadziły ją do chrztu, Karmelu
i oddania życia w komorze gazowej w Auschwitz.

MARZENA CYFERT

Wrocław

Rok Edyty Stein. Wystawa „Edyta Stein – wielkość w codzienności”,
zorganizowana dla uczczenia pamięci świętej z Wrocławia,
plac Solny 2022 r.

ARCHIWUM MARZENY CYFERT

To w tym mieście czytała Szekspira, słuchała koncertów Bacha, kosztowała szarlotki z bitą śmietaną w cukierni Ilgena i zwiedzała wystawy. To we Wrocławiu przeżywała okres buntu i załamania wiary; tutaj też rodziły się marzenia o szczęściu i sławie; tutaj poszukiwała prawdy.
Obecna w przestrzeni Wrocławia
Po śmierci ojca, gdy na mamę Augustę spadł ciężar utrzymania dzieci, rodzina Edyty wciąż się przeprowadzała. Ostatnim miejscem ich zamieszkania była kamienica przy ul. Nowowiejskiej 38, która dzisiaj stanowi siedzibę Towarzystwa im. Edyty Stein (TES). Gdyby ściany tego domu mogły mówić, podzieliłyby się z nami niejedną historią. Edytę pamięta również Most Uniwersytecki, przez który spacerowała do żeńskiego gimnazjum im. Wiktorii, Ogród Japoński czy Uniwersytet Wrocławski, na którym przez dwa lata studiowała.
„Stary, szary budynek nad Odrą […] stał mi się wkrótce ukochany i bliski. W wolnych godzinach, znalazłszy pustą salę wykładową, lubiłam siedzieć na jednej z szerokich desek okiennych, wypełniających głębokie nisze w murze, i tam pracowałam” – pisała w autobiografii. Mocno zżyta z wrocławską Alma Mater, nie wyobrażała sobie rozstania z jej murami. Dziś jednak na stronie uniwersytetu próżno szukać informacji o Edycie Stein czy inicjatywach z nią związanych.
Pociągały ją również budowle kościelne na Ostrowie Tumskim, gdzie spacerowała, wracając z zajęć, ale nigdy tam nie wchodziła. „Nie miałam tam nic do szukania i uważałam, że postąpię taktowniej, gdy innym nie zakłócę modlitwy” – zapisała po latach. O jej obecności w tym miejscu przypomina figura na południowej wieży katedry wrocławskiej. W kaplicy seminarium przechowywany jest też kielich z wizerunkiem świętej pochylonej nad krzyżem, a kaplica PWT od ubiegłego roku nosi imię św. Teresy Benedykty od Krzyża. Wrocławskie miejsca związane z Edytą Stein i jej dziedzictwem to również synagogi, seminarium rabinackie, a także cmentarz. To kościół Opieki św. Józefa z jej wizerunkiem i krzyżem przed świątynią czy Galeria Wielkich Wrocławian w Starym Ratuszu, gdzie znajduje się jej marmurowe popiersie. Pamiętają ją stare wrocławskie kamienice i przystanki tramwajowe, zwłaszcza ten na rogu Nowowiejskiej i Wyszyńskiego, z którego po bolesnym pożegnaniu z matką odjechała na dworzec, a stamtąd do klasztoru w Kolonii, by już nigdy nie powrócić do Wrocławia. O śladach Edyty Stein we Wrocławiu dowiadujemy się z jej autobiografii, ale wiedza ta to również efekt pracy wielu ludzi. Należy podkreślić wielką rolę TES, które popularyzuje jej spuściznę, pielęgnuje wartości, którym poświęciła życie i przechowuje pamięć o wybitnej wrocławiance. – Wiele osób z Towarzystwa bardzo się przysłużyło przy opracowywaniu informacji na temat obecności Edyty Stein w przestrzeni miasta. To była mozolna praca, wymagająca wieloletnich badań i opracowań. Dzisiaj możemy rozszerzać i aktualizować dostępne materiały, ale opieramy się na tym, co zrobiono przez lata tej działalności. Trzeba też podkreślić rolę p. Haliny Okólskiej z Muzeum Miejskiego i p. Danuty Mrozowskiej. Badały one historię Edyty w kontekście przestrzeni miejskiej – nie teologicznie, ale historycznie, wyczytując ją z miasta – mówi Anna Siemieniec z TES.
Dom jak relikwia
Miejscem, które najbardziej przypomina o Edycie, jest jej dom rodzinny z wystawą jej poświęconą. – Wystawa była tworzona w 2019 r. i ścieżka, którą się idzie, prowadzi przez duchowe etapy jej życia. Muzeum chętnie odwiedzają wrocławianie, którzy uczą się tego miejsca. Czasem są zadziwieni, że w ich mieście znajduje się tyle pamiątek związanych ze świętą. A pamiątki to specyficzna materia, ponieważ tak naprawdę niewiele się ich zachowało. To co do tej pory udało się zgromadzić, znajduje się głównie w archiwum Edyty Stein w Kolonii przy klasztorze sióstr karmelitanek.

Natomiast od kilku lat mamy bardzo dobre kontakty z rodziną Edyty Stein, która widząc naszą pracę, decyduje się nam przekazywać różne eksponaty. I tak w lipcu ub.r. przywiozłam z Berlina książeczkę żałobną Augusty Stein – opowiada Anna Siemieniec. – Pod koniec ub.r. Towarzystwo pozyskało też fortepian Bechstein – taki, jaki stał w salonie za czasów Steinów.
To ciekawa inicjatywa, bo mamy możliwość organizowania salonów muzycznych Edyty Stein, a przy tej okazji do domu przychodzi szerokie grono ludzi niekoniecznie z Edytą związanych – mówi Anna Siemieniec.
Wśród wielu inicjatyw są prelekcje, wykłady czy spotkania z ludźmi związanymi ze świętą. – Po wielu latach oczekiwań odwiedzi nas Teresa Benedykta McCarthy ze Stanów Zjednoczonych, kobieta uzdrowiona za wstawiennictwem Edyty Stein. Przyjedzie do nas w sierpniu, razem ze swoim 82-letnim ojcem, i podzieli się świadectwem tego uzdrowienia – mówi Anna Siemieniec.
Sanktuarium poszukujących prawdy
Niedaleko domu Steinów znajduje się kolejne miejsce pamięci o świętej wrocławiance – kościół św. Michała Archanioła. Gdy Edyta po przejściu na katolicyzm przyjeżdżała do domu, to w tym miejscu się modliła. – Zwykle na porannej Mszy św. o godz. 6. klękała w pierwszych ławkach po prawej stronie nawy głównej. Po jej śmierci, kiedy stała się już rozpoznawalną świętą, ks. Jerzy Witek i parafianie podjęli decyzję o budowie kaplicy Edyty Stein – mówi ks. Bolesław Kaźmierczak, proboszcz parafii.
Kaplica św. Teresy Benedykty od Krzyża, z jej relikwiami i wmurowaną w ołtarzu ziemią z Auschwitz, to nie jedyny ślad pamięci na terenie parafii. W ołtarzu głównym kościoła umieszczono rzeźbę Edyty Stein, wokół kościoła znajduje się park jej imienia, na jego skraju obelisk upamiętniający świętą i Europejski Krzyż Pokoju jej poświęcony. Na budynku, w którym mieściło się Salezjańskie Gimnazjum im. św. Edyty Stein, jedna z mozaik przedstawia Edytę z dziećmi w czasie deportacji do Auschwitz. Dzięki staraniom TES także mała uliczka wiodąca z domu Steinów do kościoła została przemianowana na ulicę Edyty Stein.
Stolica Dolnego Śląska pamięta o współpatronce Europy, choć nie ogłosiła jej swoją patronką. Również ulica bł. Edyty Stein nadal ma niezmienioną nazwę, mimo że od kanonizacji mija 25 lat. – Głównym tego powodem jest fakt, że ta zmiana pociąga za sobą zmianę w dokumentach mieszkańców.
Myślę, że przez wzgląd na to nie podjęto tej inicjatywy. Ale z drugiej strony możemy widzieć, że historia Edyty w świecie i przestrzeni wiary, droga do kanonizacji i ogłoszenia jej patronką Europy rozciągnęła się w czasie. I najpierw radością było to, że była ogłoszona błogosławioną i oznaką tej radości było nadanie nazwy tej ulicy – bł. Edyty Stein. Później została ogłoszona świętą i mamy park św. Edyty Stein. To wszystko działo się w czasie, a mieszkańcy miasta odpowiadali na te fakty – mówi Anna Siemieniec.
Pokłosie Roku Edyty Stein
W minionym roku Rada Miejska Wrocławia ogłosiła Rok Edyty Stein. Towarzyszyło mu wiele inicjatyw zainspirowanych przez TES i Centrum Historii Zajezdnia. Było też wiele oddolnych inicjatyw stowarzyszeń i szkół, które organizowały konkursy, koncerty, wystawy. W obchody zaangażowane było I LO, które ukończyła Edyta. – Dzięki tym wszystkim wydarzeniom osoby zaangażowane w kultywowanie pamięci o niej mogły połączyć siły i bardziej się poznać. Nie tylko na gruncie Wrocławia, ale na gruncie polskim i międzynarodowym. I myślę, że to są bardzo dobre owoce Roku Edyty Stein i potencjał do działania na przyszłość – mówi Anna Siemieniec.