
WOJCIECH IWANOWSKI
„Nowe Życie”
Chrystus a kultura
W1996 r., w wyśmienitej serii wydawnictwa ZNAK pod nazwą Teologia Żywa ukazała się pozycja Chrystus a kultura. Jej angielski oryginał został opublikowany w 1951 r. w USA. Autor książki, pastor reformowany i profesor Yale Divinity School H. Richard Niebuhr, podejmuje się próby opisu dialogu, jaki toczy chrześcijaństwo z kulturą. Tezy stawiane przez Niebuhra mają obecnie znaczenie bardziej historyczne. Kierują jednak czytelnika w stronę pytania o zainteresowanie współczesnej kultury, szczególnie zachodniej, Chrystusem i Jego przesłaniem.
Chrześcijaństwo stanowiło w świecie szeroko pojętego Zachodu czynnik kulturotwórczy. Inspirowało nie tyle do przekraczania ograniczeń kultury, ile do wznoszenia się ponad ograniczenia wynikające z natury. Z czasem wytworzyło swoistą kulturę zwaną christianitas, której podporządkowane zostało życie średniowiecznej Europy. Twórcy nowożytnej kultury chrześcijańskiej starali się zachować pozostałości owej idealizowanej christianitas. Równolegle tracili sprzed oczu Jezusa na rzecz „chrześcijańskich wartości”, których katalog w coraz większym stopniu opierał się na ludzkich pomysłach, zamiast na Ewangelii. Chrystus przestawał inspirować do uporządkowania świata „po Bożemu”. Krzyż już nie wskazywał kierunku ku przekroczeniu swojej grzesznej natury, a stawał się mieczem w obronie świata, który właśnie przemijał. Taka postawa musiała doprowadzić do krytyki i zarzutu wstecznictwa wobec chrześcijan.
Często, powołujący się na swoją wiarę, publicyści lubili nie tyle wspominać, ile wypominać, chrześcijańskie korzenie miłosierdzia, solidarności czy tolerancji. Zapominali jednak, że nie inspiruje tego już Chrystus i odkupienie. Żyjąc w świecie płynnej ponowoczesności, musimy przyznać, że współczesna kultura jest co najwyżej obojętna wobec chrześcijaństwa rozumianego jako przesłanie o Bogu – Człowieku i Odkupieniu.
Taka sytuacja nie oznacza jednak, że wiara w Boga rozumianego po chrześcijańsku straciła moc kulturotwórczą. Tak nie jest i nigdy nie będzie, choćby dlatego, że – jak twierdził św. Jan Paweł II – nie można do końca zrozumieć człowieka bez Chrystusa. Pytania o kwestie ostateczne, jak życie i śmierć, miłość i nienawiść, zawsze będą inspirować twórców. Zadaniem dla nas – chrześcijan – jest to, by ludzie mogli usłyszeć, co na ten temat ma do powiedzenie Jezus. Usłyszeć i zainspirować się odpowiedzią, którą niesie chrześcijaństwo. Czy zatem wciąż istnieje kultura chrześcijańska? Tak, choć już na pewno nie na miarę dominującej christianitas. Być może jest to już tylko subkultura chrześcijańska, o której wspominał Joseph Ratzinger – Benedykt XVI – widząc ją w małych wspólnotach mających przechować depozyt wiary w Jezusa Chrystusa.