Z pamiętnika Pluszowego Mnicha
Gienek, Fryderyk i kamienie

ILUSTRACJA MWM
Wiosenne słońce mile przygrzewało. Błękitne niebo tu i ówdzie ozdobione białymi chmurami zachęcało do spacerów, dlatego Gienek z Fryderykiem wybrali się na przechadzkę po pobliskim lesie. Ścieżka doprowadziła ich do niewielkiego jeziora, po którym pływały kaczki i łabędzie.
– O! Ciekawe, czy w nie trafię! – zawołał Freddy bez zastanowienia i schylił się po kamień.
– Co ty wyprawiasz?! – wykrzyknął Gienek, ale kamień z łapki Fryderyka już pofrunął w stronę jeziora.
– No, nie trafiłem, ale było blisko! – Szop roześmiał się beztrosko.
– Fryderyku Szopie! Co ci do głowy strzeliło?! – wrzasnął na przyjaciela Pluszowy Mnich. – Dlaczego rzucasz kamieniami w ptaki?!
– Chcę zobaczyć, czy potrafię wycelować. – Fryderyk próbował się tłumaczyć, ale Gienek nie dawał za wygraną.
– Nigdy nie wolno rzucać kamieniami ani w zwierzęta, ani w ludzi! W ogóle najlepiej nie rzucać! Przecież możesz wyrządzić im krzywdę!
Gienek był zdziwiony i zmartwiony, że Fryderykowi trzeba było tłumaczyć tak proste i oczywiste rzeczy.
– Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe. Czy chciałbyś, żeby ktoś rzucał w ciebie kamieniami?
– Nie, ale ludzie czasami rzucają w szopy kamieniami, szczególnie gdy grasują po śmietnikach – bronił się Fryderyk.
– To, że ktoś wyrządza komuś krzywdę, wcale nas nie usprawiedliwia – tłumaczył Gienek. – Na świecie zawsze będą ludzie, którzy robią złe rzeczy, ale to nie znaczy, że my też mamy prawo je robić!
– Ale nawet w Piśmie Świętym Pan Jezus mówił, żeby rzucać kamieniami w jedną panią.
– Zupełnie pomieszałeś! – Gienek złapał się za głowę.
– No to może mi wyjaśnisz, zamiast krzyczeć? – zapytał naburmuszony Freddy.
Powoli zaczynał rozumieć swoją złą i bardzo niebezpieczną decyzję, ale trudno było mu się do tego przyznać i chciał się wykręcić od przeprosin.
– Dobrze, ale uważnie słuchaj – zaczął tłumaczyć Pluszowy Mnich. – Ludzie, którzy nie lubili Pana Jezusa i zawsze próbowali znaleźć na Niego jakiegoś haka, przyprowadzili do Niego pewną kobietę, którą złapali na tym, że zdradzała swojego męża z kimś innym. I powiedzieli, że w przepisach prawa Mojżeszowego jest napisane, że za coś takiego trzeba ją ukarać przez ukamienowanie.
– O! Widzisz? Dobrze pamiętałem. Było o rzucaniu kamieniami! – wykrzyknął radośnie szop.
– Ale Pan Jezus im odpowiedział – kontynuował Gienek – „kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”.
– No i co? Ktoś rzucił? – zapytał Fryderyk.
– Nikt nie rzucił, bo wszyscy zrozumieli, że może mają inne grzechy niż ta kobieta, ale nikt z nich bez grzechu nie jest.
– To w sumie Pan Jezus byłby jedyny, który mógłby rzucić, prawda?
– Tak – odpowiedział mnich. – On jedyny był bez grzechu, ale też nie rzucił, tylko jej powiedział: „Idź i odtąd już nie grzesz”.
– Ładnie jej odpowiedział. – Szop pokiwał głową. – Teraz chyba rozumiem, o co chodzi. Gdy ostatnio okłamali mnie koledzy, to się zdenerwowałem i zastanawiałem, jak oni mogli tak zrobić. A teraz sam chciałem skrzywdzić zwierzęta, rzucając w nie kamieniami. Czyli może i oni mieli inny grzech, ale ja nie powinienem był ich osądzać ani teraz rzucać kamieniami w kaczki…
– Nareszcie coś zaczynasz rozumieć – pochwalił przyjaciela Gienek. – Teraz by wypadało przeprosić i już tak więcej nie robić.
– Przepraszam! – zawołał Freddy w stronę jeziora.
– Kwa, kwa, kwa – usłyszeli z oddali.
KS. PIOTR NARKIEWICZ