
KS ANDRZEJ DRAGUŁA
Zielona Góra
Niedoskonałość świętych
Jak w roku patronackim przystało, czytam pisma Adama Chmielowskiego – św. Brata Alberta. Najciekawsze są listy do bł. Bernardyny Jabłońskiej, współzałożycielki sióstr albertynek, którą Święty nazywał Dynką. Siostra Bernardyna, która wyłania się z listów, to dusza wrażliwa, a nawet nadwrażliwa, pełna skrupułów, niepokojów, wątpliwości. Brat Albert ją cały czas uspokaja, wzmacnia i pociesza.
A przy tym ujawnia realistyczne widzenie życia duchowego. Weźmy np. kwestię spowiedzi. S. Bernardyna musiała być skrupulantką, bo Albert wielokrotnie wraca do sprawy właściwego przeżycia sakramentu pokuty.
W jednym z listów pisze, że na spowiedzi ma mówić „tylko to, co w sumieniu się przedstawia jako niewątpliwie dobrowolne, inaczej będą kłopoty i nieporozumienia”. W kolejnym zachęca, aby nie opuszczała Komunii św., a wszystko, co napisała, to „uczucia, którym nie trzeba wierzyć i skrupuły od diabła i dzieciarstwa”. A „Dynka niech gardzi podłym diabłem, niech się sprzeciwia skrupułom, niech wątpliwości na swoją korzyść tłumaczy, to będzie dobrusia i święte dziecko”.
Istotnym elementem ascezy były dobrowolne umartwienia. W tym też Brat Albert wykazywał się realizmem. „Zdaje mi się – pisze do Bernardyny – że można trochę nosić włosiennicę, a i dyscypliny też trochę, jednak trzeba uważać, czy to albo tamto nie zanadto działa na nerwy”. W tym samym liście przypomina: „ale o swojej godzinie trzeba iść spać”. W innym bardzo siostry napomina, aby dbały o swoje zdrowie.
Z listów wynika, że Brat Albert miał bardzo silne doświadczenie miłości Boga. Myśl o byciu ukochanym przez Boga często powraca w listach do Dynki. „Bernardyna jest Panu Jezusowi zupełnie oddana i z Nim zjednoczona i od Niego bardzo kochana i tak ma wierzyć, bo tak jest”.
W innym kreśli obraz Boga czułego, odwołując się do ludzkiej miłości: „Pan Jezus dla Dynki chce być taki dobrusi jak matka, co karmić chce dziecko słodkim mleczkiem, jak najbliższy przyjaciel zawsze wierny, jak ojciec i opiekun, który o najmniejszej potrzebie dziecka pamięta, jak małżonek, który chce utulić i upieścić, jak niewinne dzieciątko, co rączki wyciąga i oddaje się na łaskę i niełaskę, by go wziąć, i tylko taki chce być Pan Jezus dla Dynki”. Myślę, że i dzisiaj można by niejednemu z nas zadedykować słowa Brata Alberta skierowane do pełnej wątpliwości siostry: „Pan Jezus kocha Dynkę, grzechy dawno darował, darował i zapomniał, jakżeby kochał, gdyby nie darował”.
Oczywiście kwestii i problemów podejmowanych w listach przez Brata Alberta było więcej, ale już z tego widać, że Alberta i Bernardynę łączyła silna więź duchowa, co przypomina przyjaźń św. Klary i św. Franciszka, bł. Jordana i bł. Diany. Ponadto, kiedy się czyta te listy, można dostrzec, jak niedoskonali są święci, jak bliscy nam przez wątpliwości, upadki, duchową biedę. I jak bardzo potrzebna jest nam – tak jak im – świadomość bycia kochanym przez Boga.