Z pamiętnika pluszowego Mnicha

GIENEK, FRYDERYK I CHCIWOŚĆ

ILUSTRACJA MWM

Zima nigdy nie była ulubionym sezonem Gienka. Krótkie dni napawały go nostalgią, a ciężkie śniegowe chmury, które w żaden sposób nie chciały zamienić się w śnieg, lecz jedynie zasłaniały słońce, przyprawiały Pluszowego Mnicha o dreszcze.
– Nie mogę już się doczekać wiosny, a to dopiero luty – westchnął. – W dodatku mam tyle roboty… Ksiądz Piotr jest chory na grypę, leży w łóżku z gorączką i zwalił na mnie całe przygotowanie do Wielkiego Postu. Szybko w tym roku będzie Wielkanoc, to i Środa Popielcowa tuż za rogiem… Sam dam rady… Freddy! – zawołał. – Czy mógłbyś mi pomóc w przygotowaniu? Musimy kupić nowe świece procesyjne, odesłać alby ministrantów do pralni chemicznej, dokupić kadzidła, rachunki trzeba zapłacić…
– Nie, nie mogę. – Gienka doszedł pomruk niezadowolenia z sąsiedniego pokoju.
– Co takiego robisz, że nie możesz przerwać?
– Liczę swoje oszczędności. Nie przeszkadzaj mi, bo się pomylę. – Głos Szopa był dość surowy.
– Co chcesz kupić? – zapytał Mnich.
– Zastanawiam się i dlatego liczę, ile mam oszczędności. Gdy będę to wiedział i nie kupię tego, o czym myślałem, to zaoszczędzę jeszcze więcej. I przez to będę bogatszy! Oszczędności nie są do wydawania, a do oszczędzania! – warknął Fryderyk.
– Pieniądze zasadniczo są po to, by ich używać do dobrych celów. Na przykład teraz muszę iść i zapłacić rachunki, żebyśmy mieli ogrzewanie, światło, wodę i gaz w kościele i na plebanii. Ludzie składają się na tacę w czasie Mszy, żeby można było za to wszystko zapłacić. Z tych środków pomagamy też ubogim w naszej parafii. Przecież mamy schronisko dla bezdomnych pod opieką i Caritas, gdzie ludzie dostają paczki żywnościowe. Te instytucje mogą działać, ponieważ nasi parafianie są bardzo hojni, widzą potrzeby parafii i dzielą się tym, co mają. Tak jak w dobrej kochającej się rodzinie.
– Ja tam się nie dzielę. Mam swoje, uzbierałem, a teraz patrzę na te cyferki i jest fajnie. – Freddy stawał się coraz bardziej zacietrzewiony.
– Wiesz, myślę, że coś się z tobą dzieje niedobrego. – Gienek posmutniał.

– Ostatnio za dużo uwagi poświęcasz pieniądzom, a za mało służbie ludziom. A to przecież jest nasze główne powołanie.
– Oj tam, pieniądze są ważne, bo są fajne.
– Posiadanie dla samego faktu posiadania to chciwość – powiedział z naciskiem Mnich.
– Chciwość? – zdziwił się Freddy. – Tak jak drugi z siedmiu grzechów głównych, o których mówiliśmy ostatnio na religii?
– Dokładnie tak. Jezus opowiedział w jednej przypowieści o panu, który miał bardzo dobry biznes. Zgromadził duże zapasy i zdecydował: teraz będę odpoczywał i używał tego, co zebrałem. Bóg mu powiedział: tej nocy zażądają twojej duszy. I po co ci te wszystkie dobra? Jezus polecił nam: gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie rdza i mól nie niszczy.
– Ciekawe… Ale przecież papierowych pieniędzy mól i rdza nie niszczą. Może Panu Jezusowi o to chodziło?
– Nic nie rozumiesz. – Gienek pokręcił głową. – Jezus miał na myśli to, że najważniejsze jest życie wieczne. To, co mamy tutaj, ma nam pomagać dojść do nieba, a jeśli nam w tym przeszkadza, to jest niepotrzebne.
– To wszystko jest bardzo skomplikowane – jęknął Fryderyk.
– Wcale nie – znów zaprotestował Pluszowy Mnich. – Święty Franciszek miał to rozpracowane. Sam mówił, że nie chce niczego posiadać na własność i dzielił się wszystkim ze wszystkimi. Niczego nie gromadził, a to, co mu ludzie dawali z wdzięczności, wykorzystywał na potrzeby wspólnoty zamiast zbierać na zapas. Pan Jezus przecież powiedział: nie troszczcie się o to, co będziecie jedli, co będziecie pili i w co się ubierzecie, gdyż Ojciec wasz w niebie wie lepiej, czego wam potrzeba.
– Czy Pan Bóg wie, po co ja mam w skarbonce zebrane te pieniądze, które tak często liczę? – zastanowił się Szop.
– Na pewno! Wie też o tym, że masz problem, żeby się dzielić z innymi, ponieważ dopadła cię chciwość. Zastanawiam się, czy sam to zobaczyłeś.
– Trochę już chyba tak… – mruknął Freddy. – W takim razie chyba powinienem się dorzucić do tych opłat, które musimy zrobić, prawda?
– Na pewno byłaby to duża pomoc, przyjacielu!

KS. PIOTR NARKIEWICZ