Warto…
przeczytać
W cieniu Mariahilf
Bílá Voda – miejscowość na północnym krańcu czeskiego Śląska, tuż przy granicy z Polską – to miejsce niemal mistyczne. Zanurzone w ciszy, odcięte od świata, naznaczone historią. Dla komunistycznych władz Czechosłowacji stało się wygodnym więzieniem dla kobiet, które nie pasowały do nowego porządku – zakonnic z likwidowanych klasztorów. W 1950 r. rozpoczęła się tam systematyczna próba unicestwienia życia zakonnego. Jednak mimo brutalnej izolacji, głodu, przemocy i upokorzeń duch nie został złamany. Kateřina Tučková splata dwie osie czasowe: przeszłość i współczesność. Główna bohaterka, młoda kobieta uciekająca przed własnym życiem, trafia do Bílej Vody, gdzie odkrywa dramatyczną historię internowanych sióstr. To właśnie one stają się sercem tej opowieści. Budują portret zbiorowy heroizmu cichego, niemal niezauważalnego. Autorka pisze z pasją badaczki i wrażliwością powieściopisarki. Dziesięć lat pracy nad książką – w tym kwerendy, rozmowy z byłymi zakonnicami, analiza źródeł historycznych – zaowocowały dziełem imponującym. Język powieści jest pełen obrazów, rytmiczny i przejmujący, a przekład Julii Różewicz oddaje wszystkie jego niuanse i pozostaje wierny duchowi oryginału.
To książka o kobietach – silnych, niezłomnych, wierzących w sens poświęcenia. Tučková przywraca pamięć o ich losach, wymazanych przez reżim i zepchniętych na margines historii. Wśród bohaterek wyróżnia się Ewarysta – charyzmatyczna, cicha przywódczyni, która z pokorą niesie krzyż wspólnoty i wiary. Jej słowa: „Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy”, pozostają z czytelnikiem długo po zakończeniu lektury. Bílá Voda to opowieść o duchowym oporze, o pamięci i o sile, która rodzi się w ciszy. O kobietach, których nie złamało ani więzienie, ani system, ani zapomnienie. I o miejscu, które stało się cmentarzem wiary, ale też – paradoksalnie – jej azylem.
JAN NEPOMUCEN WIERUSZEWSKI
obejrzeć
Droga życia
Film Nie zgubiliśmy drogi wykorzystuje motyw kina drogi, żeby podjąć tematy egzystencjalne. Wyreżyserowali go Anka i Wilhelm Sasnalowie – duet reżyserski, który chętnie sięga po literackie pierwowzory, by zarysować obraz współczesnego człowieka. Tym razem twórcy odwołali się do powieści Do cieplejszych krajów J.C. Jersilda. Reżyserka zaznacza jednak, że film nie jest adaptacją i nie oznacza „zgodności wyobrażeń czytelniczych z filmowym obrazem”. Artyści twórczo przekształcili pierwowzór literacki i stworzyli kino angażujące, wobec którego widz nie może przejść obojętnie.
Obraz, który charakteryzuje się oszczędnymi środkami wyrazu, powstał w czasach pandemii. Przestrzeń, w której był kręcony, dobrze oddaje atmosferę czasu obostrzeń i ograniczeń. Bardzo ciekawym doświadczeniem jest oglądanie go dzisiaj, z perspektywy czasu.
Film opowiada o życiu Eryka (zagrał go Andrzej Konopka) i Ewy (w tę postać wcieliła się Agnieszka Żulewska). Kobieta jest tłumaczką, udziela korepetycji z języka angielskiego, nie ma jednak stałej pracy. Żyje samotnie – utrzymuje kontakty jedynie z najbliższą rodziną. Któregoś dnia dostaje od Eryka, swojego byłego partnera, notatnik z zapisem jego podróży. Czytając go, Ewa widzi, w jakim stanie jest Eryk. Wyrusza na spotkanie z nim. Bohaterowie mierzą się z pytaniami dotyczącymi ich własnej drogi życiowej. Konfrontują się z wyobcowaniem, odrzuceniem i niezgodą na obecny stan rzeczy. Obok nich są ludzie, którzy na swój sposób pomagają im w przetrwaniu.
Obraz podejmuje nie tylko temat kondycji współczesnego człowieka, lecz także schyłku inteligencji jako formacji społecznej. Reżyserzy zapraszają nas do zastanowienia się nad swoim życiem i relacjami, które tworzymy z najbliższymi. Nie bądźmy obojętni na to, co dzieje się z osobami, które są blisko nas. Spieszmy im z pomocą, gdy tego potrzebują.
MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI
Fasada frontowa pałacu w Lubiechowej
FOT. MIKOŁAJ GOSPODAREK
zwiedzić
Pałac w Lubiechowej dawniej i dziś
Malowniczo położony na pograniczu Pogórza Kaczawskiego i Gór Kaczawskich, pałac w Lubiechowej (niem. Schloss Hohenliebenthal) to wyjątkowy przykład dolnośląskiej architektury klasycystycznej i złożonej historii regionu. Pałac w Lubiechowej został poddany spektakularnej renowacji zabytku przez lokalnego przedsiębiorcę – zniszczony i zapomniany obiekt dziś tętni życiem. To także ważny punkt na mapie turystycznej Dolnego Śląska – między Jelenią Górą a Złotoryją, w pobliżu atrakcji przyrodniczych i historycznych.
Pierwsze wzmianki o Lubiechowej pochodzą z początku XIII w., później istniał tu zapewne zameczek myśliwski księcia Henryka I jaworskiego. W połowie XVIII w. majątek kupił Kaspar Otto von Zedlitz, który postawił barokowo‑klasycystyczną rezydencję – dzisiejszy pałac. W 1825 r. hrabia von Bülow rozbudował obiekt, dodając boczne skrzydła, i urządził otaczający go park w stylu angielskim. W XIX w. pałac należał m.in. do Adama Jerzego Czartoryskiego (krótkotrwała własność 1837–1841) oraz Carla Gustava von Küstera, którego herb widnieje do dziś nad głównym wejściem.
Po II wojnie światowej pałac przejęły Polskie Koleje Państwowe – działał tu dom wypoczynkowy PKP i ośrodek kolonijny, co doprowadziło do znaczących zmian wnętrz (drewniane podłogi zastąpiono betonem, w salonach pojawiła się glazura itp.). Od lat 90. budynek popadł w ruinę – dach zawalił się, a wnętrza były plądrowane przez złodziei.
W 2013 r. Józef Żałobniak, rolnik z Sokołowca, kupił pałac i rozpoczął renowację. Remont obiektu, który trwał niemal osiem lat, wiązał się z ogromnym nakładem pracy – m.in. naprawiono dachy, zrekonstruowano wieżę i część wnętrz. Gospodarz przyznał: „Potrzebna była odwaga… Nigdy wcześniej nie zajmowałem się zabytkami czy hotelarstwem”.
Dziś pałac funkcjonuje jako hotel i restauracja z kuchnią regionalną. Oferuje gościom 23 pokoje i 1 apartament w samym pałacu oraz 7 pokoi i 3 apartamenty w domu agronoma, który mieści się w pobliżu. W ośrodku znajdują się: udogodnienia wellness (m.in. sauny, jacuzzi, tężnia z grotą solną), sale bankietowe, konferencyjne i kominkowe, a także podziemna restauracja z ceglanymi sklepieniami. Goście podkreślają, że można tu wypocząć w spokoju, ciszy, w otoczeniu stylowych wnętrz i pięknej przyrody. Wyjątkową atmosferę tworzy też przyjazny personel.
Pałac w Lubiechowej to miejsce, gdzie historia splata się z nowoczesnością, a goście mogą się poczuć komfortowo w klimacie minionych wieków. Zabytek odzyskał dawny blask – dziś zachwyca i inspiruje.


