ŚWIĘCI NIE PRZEMIJAJĄ. ŚWIĘCI WOŁAJĄ O ŚWIĘTOŚĆ
Bł. Carlo Acutis
Carlo, pierwszy święty z kontem na Facebooku,
jest uważany za patrona internetu i influencera, który
korzystał z technologii, aby szerzyć miłość do Jezusa.
MAŁGORZATA TRAWKA
Wrocław

„Być zawsze zjednoczonym z Jezusem – oto mój plan
na życie” – tak brzmiała dewiza bł. Carla Acutisa
ASSOCIAZIONE AMICI DI CARLO ACUTIS / CARLOACUTIS.COM
Kanonizacja bł. Carla Acutisa w ramach obchodów Jubileuszu 2025 przez młodzież szkolną w Rzymie przypadnie 27 kwietnia, czyli tuż przed komunijnym majem. Istnieje więc wysokie prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że prezenty nawiązujące do życia nowego świętego będą cieszyły się w tym roku jeszcze większą popularnością. I bardzo dobrze, ponieważ trudno w dzisiejszych czasach o lepszego towarzysza dla dzieci pierwszokomunijnych niż młody święty z XXI w.
Wzorowy święty
Nasze dzieci również otrzymywały książki o bł. Carlu w prezencie od przyjaciół. Niedawno zapytałam najstarszego syna: „Wiesz, że Carlo pomagał wielu ubogim i bezdomnym, którzy potem przyszli na jego pogrzeb?”. „Wiem” – odparł. „A wiesz, że Carlo zorganizował wystawę o cudach eucharystycznych, ale sam już nie mógł uczestniczyć w jej otwarciu?” – dopytywałam dalej. „Wiem” – padła odpowiedź. „Czy wiesz, że bardzo lubił psy i kręcił filmiki z nimi?” – dociekałam. „Wiem” – i tą informacją syn nie był zaskoczony. O tym, że przyszły święty pomagał pracownikom czyścić basen, ponieważ szkoda mu było topiących się owadów, już nie słyszał, ale faktycznie, to wiedza raczej niszowa. Stwierdziłam zatem, że poczytam o Carlu młodszemu synowi. „Ale ja mu już czytałem” – powiedział nasz „aniołek”.
Po co ta rodzinna opowieść? Pokazuje, w jaki sposób nowy święty trafia pod strzechy. Carlo Acutis w niezwykłym tempie zdobywa popularność, zainteresowanie i podziw, a jednocześnie łatwo go zrozumieć, ponieważ jest nastolatkiem z naszych czasów. Jeśli ktoś dla naszych dzieci ma być sigmą, to wyłania się najlepszy kandydat. Niech „sigma” znaczy „święty”.
Nie tylko dla dzieci
Wiele jednak stracimy my, dorośli, jeśli zaszufladkujemy Carla jako patrona młodych. Nie dotkniemy tej cudownie rozwijającej się relacji pomiędzy dzieckiem czystym jak baranek (motyw wielokrotnie pojawiający się w życiu Acutisa) a jego Pasterzem. Jak łagodnie, a jednocześnie pewnie i wysoko prowadził Bóg swojego wybranego na górę adoracji niczym na Tabor i górę cierpienia jak na Golgotę. Jak dawał mu zaznać słodyczy Chleba eucharystycznego, jak rozkochał w sobie tego oddanego Mu we wszystkim młodzieńca. To wszystko działo się między rokiem 1991 a 2006, między narodzinami w Londynie a śmiercią w Monzie koło Mediolanu – w tak krótkim czasie zmieściło się tak wiele łaski i dobra.
Zaznaczyć jednak wypada, że Carlo rozwijał się w Kościele i poprzez Kościół, czerpiąc z niego jak ze skarbca. To nie był duchowy outsider. Od najmłodszych lat (a nie było to takie łatwe, ponieważ jego mama nie odznaczała się z początku pobożnością) przeżywał swoją wiarę w relacjach. Inspirował się przykładem świętych. Niezwykła jest więź, która połączyła go ze św. Franciszkiem z Asyżu. W swoim codziennym postępowaniu starał się gorliwie wypełniać słowa skierowane przez Matkę Bożą do fatimskich pastuszków i inspirować się ich przykładem. Carlo znał Katechizm Kościoła Katolickiego bardzo dokładnie, dzięki czemu łatwiej było mu prowadzić rozmowy z wyznawcami innych religii. I to tak skutecznie, że niektórzy przyjęli chrzest! Żył sakramentami: cotygodniową spowiedzią, codzienną Komunią św. i adoracją, mając duchowe zmysły wyczulone na obecność Wszechpotężnego w małym opłatku. Swoje cierpienia spowodowane niespodziewaną chorobą – ostrą białaczką szpikową – ofiarował w intencji papieża. Zresztą zawsze z uwagą śledził wydarzenia w Watykanie, by wspierać modlitwą ważne intencje Kościoła.
Życie dla Boga
Znane są słowa Carla: „Wszyscy ludzie rodzą się jako oryginały, a wielu umiera jako kserokopie”. Można pesymistycznie powiedzieć, że przez ostatnich 20 lat kserokopiarka przyspieszyła powielanie. Ludzie wpatrują się w ekrany wielokrotnie częściej niż w monstrancję. A Carlo szukał Boga w milczeniu i ciszy, adorując Najświętszy Sakrament i odkrywając korzenie prawdziwej tożsamości człowieka. Czasem koledzy w tym go nie rozumieli, ale często zjednywał sobie szacunek i sympatię. Gdy korzystał z internetu, to po to, by Jezus był bardziej znany i kochany. Na gry komputerowe wprowadził sobie limit – jedna godzina tygodniowo.
„Cieszę się, że umieram, ponieważ przeżyłem swoje życie, nie tracąc ani minuty na rzeczy, które nie podobają się Bogu” – powiedział przyszły święty. Czy nasze dłuższe życie jest usprawiedliwieniem dla marnowania czasu?
Kanonizacja Carla Acutisa niech będzie radosnym, rodzinnym świętem. Tak jak na pewno będzie nim dla jego rodziców i rodzeństwa. Bo choć poznajemy Carla jako jedynaka (albo: brata wszystkich ludzi), to jego rodzice doczekali się bliźniaków cztery lata po śmierci pierwszego syna.

Carlo lubił psy i kręcił filmiki z nimi
ASSOCIAZIONE AMICI DI CARLO ACUTIS / CARLOACUTIS.COM