Pojednanie pod lupą lingwisty

Nowy Testament wprowadza nowe pojęcia pojednania, które akcentuje zmianę
usposobienia i porzucenie długu, a nie tylko zyskanie przychylności przez rytuały,
jak to było w Starym Testamencie.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

DEPOSITPHOTOS

Pismo Święte obfituje w wiele czasowników i rzeczowników związanych z pojednaniem i uwydatniających jego niezwykłą teologię, rozwijaną już od biblijnego zarania dziejów.
Zakrycie (hebr. kippar)
Pierwszą i najważniejszą grupą pojęć jest z pewnością ta, która składa się m.in. na nazwę własną Dnia Pojednania – Jom Kippur, opierającą się na hebrajskim trójspółgłoskowym rdzeniu „kpr”, oznaczającym zakrywanie. Wskazanie na zakrywanie może budzić pewien niepokój, ponieważ pojednanie w tym sensie polegać by mogło na uczynieniu problemu niewidocznym, bez usuwania właściwych przyczyn nieporozumień, niezgody, konfliktów czy wreszcie przewin. W rzeczywistości jednak nawiązuje do frazeologizmu „zakrywanie twarzy czymś”, co wzbudzi przychylność, zmieni nastawienie proszonego o przebaczenie na pozytywne (Rdz 32, 21). Owo pozorne tuszowanie kłopotów polegało de facto na ostatecznym przepędzeniu ich – tak jak przepędzany był kozioł, nośnik przewin Izraela, podczas obchodów Jom Kippur – a więc skutkowało oczyszczeniem i pojednaniem z Bogiem. I tu dochodzimy do pierwowzoru tego określenia, ponieważ już Asyryjczycy rozumieli swoje kaparu w kategoriach anulowania, które z uwzględnieniem żydowskiej teologii daje pełny wgląd w sposób pojednania, na które składało się przebłaganie, zadośćuczynienie i w końcu anulowanie – w tej właśnie kolejności.
Uleczenie (hebr. rapa?)
Często pomijanym aspektem pojednania jest ten związany z naprawianiem, a w wypadku ciała – z uzdrawianiem, nie tylko zewnętrznym, lecz także wewnętrznym, ponieważ oba z nich kryją się pod hebrajskim rdzeniem „rp?” (na nim zbudowany jest zresztą również współczesny termin określający lekarza). W rozumieniu żydowskim choroba była konsekwencją niewierności i grzeszności. Również w tym wypadku pojednanie wymaga zaangażowania tego, kto zawinił, i odpowiedzi Boga. Proces pojednania, który wiązał się częstokroć z fizycznym uzdrowieniem, nie podlegał rytuałom, ale wymagał decyzji wiary chorego oraz często modlitewnego wstawiennictwa osób trzecich (jak w wypadku uzdrowienia domu Abimeleka [Rdz 20, 17-18]). Bóg w tym wypadku zalecił nawet profilaktykę – którą niektórzy z nauczycieli Prawa okrasili nadmiernym skrupulanctwem i legalizmem – czyli wierność Jego Prawu (Wj 15, 26).
Zaprowadzanie pokoju (hebr. šalam)
Ostatnie ze zbioru najważniejszych pojęć hebrajskich uwydatnia efekt procesu pojednania, które skutkować ma pokojem pomiędzy Bogiem i Jego ludem. Na ten rezultat wskazują jego znaczenia, m.in. „ukończyć”, „pozostawać zdrowym”, a w innych formach również: „wynagrodzić”. Tak za swoje – czy to zawinione, czy nie – cierpienie został wynagrodzony, przywrócony do zdrowia i majętności Hiob. Najlepiej ujmuje ten rodzaj pojednania autor Księgi Przysłów, stwierdzając:

„Kto gardzi słowem, popadnie w ruinę, kto liczy się z nakazami, będzie nagrodzony [od šalam]”, czyli zazna pokoju (Prz 13, 13 w wersji Biblii Ekumenicznej).
Przejednanie (gr. eksilaskomai), obłaskawienie (gr. hilaskomai)
Autorzy greccy oddają pojęcia odpowiadające kippar za pomocą greckich eksilaskomai i hilaskomai – i słusznie, ponieważ także one mają zabarwienie rytualne, odnosiły się bowiem do ułagodzenia gniewnych greckich bóstw. W wypadku drugiego z pojęć owo ułagodzenie polegało głównie na poprawie humoru, zmianie nastawienia. Podobnie zresztą w Starym Testamencie wiązało się ono bezpośrednio z gniewem Jahwe, z próbą przejednania Go, uspokojenia i obłaskawienia (Wj 32, 14; 1 Krl 5, 18; Lm 3, 42). Pierwsze natomiast funkcjonowało niczym kalka kippar, czyli odnosiło się do rytualnych praktyk pojednawczych powiązanych z systemem ofiarniczym (np. Kpł 9, 7), choć w późniejszych tekstach pokroju Mądrości Syracha do głosu dochodzi nowy aspekt pojednania związany nie tyle z krwawymi ofiarami, ile… z miłosierdziem (Syr 3, 30).
Zmiana (gr. diallage, dialassomai, katallage, katallasso)
Ewangelia przynosi nowość w pojmowaniu pojednania. W Nowym Testamencie nie znajdziemy najpopularniejszego w greckiej wersji Starego Testamentu czasownika „eksilaskomai”, zaś „hilaskomai” tylko w dwóch fragmentach, które silnie nawiązują do starotestamentowego sposobu myślenia (Łk 18, 13; Hbr 2, 17). Pojęcia nowotestamentowe akcentują zmianę (również usposobienia), porzucenie długu, pozbycie się czegoś, a nie tylko zyskanie przychylności na drodze rytuału. Radykalnie tę zmianę ze starego na nowe zaakcentował sam Jezus w Ewangelii św. Mateusza: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!” (Mt 5, 23-24). Pojednanie zaczyna się od wewnętrznego rachunku sumienia i próby zaprowadzenia pokoju. Ten rytuał ofiarniczy stracił ostatecznie na ważności w obliczu doskonałej ofiary Chrystusa, która stała się źródłem każdego skutecznego pojednania (Rz 5, 10; 2 Kor 5, 18-20).
Archaizmy vs neologizmy?
Czy jest zatem coś, co łączy stare rozumienie pojednania z nowym? Z pewnością punkt wyjścia, którym jest akt wiary tego, kto do pojednania dąży. Choć Żydzi raz w roku dokonywali i dokonują wspólnotowego aktu pojednania, osobiste pojednanie musiało wiązać się z aktem woli i wiary w to, że zaprowadzenie pokoju jest możliwe. Pojednanie wymaga więc szczerego zwrócenia się ku Bogu. O ile jednak w Starym Testamencie sam jednostkowy akt nie gwarantował skuteczności pojednania i nie wymagał zadośćuczynienia ludziom, o tyle w Nowym Testamencie pojednanie jest nie tylko nieskończenie skuteczne dzięki ofierze Chrystusa, lecz także pozostaje na wyciągnięcie ręki za sprawą apostołów, których uczynił On skutecznymi narzędziami jednania (2 Kor 5, 18).