Wspólna pamięć
Przebaczenie i pojednanie to trudne, długotrwałe procesy, których pięknym
świadectwem jest upamiętnienie przedstawicieli innej kultury i ich zasług dla naszej
społeczności.
PAWEŁ SKRZYWANEK
Wrocław

Obelisk upamiętniający poległych w czasie I wojny światowej uczniów
i nauczycieli dawnego gimnazjum św. Macieja z rzeźbą Theodora von Gosena
GLIWI/WIKIMEDIA COMMONS CC BY-SA 4.0
Pojednanie to zrozumienie własnych win, szacunek dla różnic i pragnienie wspólnych, dobrych działań. Jednym z najważniejszych dokonań ostatnich dekad w budowaniu świadomości patriotycznej niepodległej Ojczyzny jest zrozumienie roli pojednania Polaków i Niemców. To długi proces świadomości i ciągle wymaga społecznej dbałości i mądrej dyskusji. Punktem wręcz fenomenalnym w historii Wrocławia był moment, gdy jego polscy mieszkańcy z dumą zaczęli dostrzegać wartość poprzednich pokoleń, które mówiły innymi językami i miały inne kody kulturowe. Duma z owej wielokulturowości nie była procesem łatwym i wymagała ważnej, niepodległej refleksji historycznej. Łatwo jest niszczyć kulturę, nic prostszego jak zwalać pomniki…
Odbudowa „pamięci”
Wiele lat temu na Dolnym Śląsku prowadzono ciekawą akcję „adopcji zabytku”, zachęcając głównie młodych obywateli do zaopiekowania się pamiątkami dawnych czasów. Wielu mieszkańców dostrzegło wtedy zapomniane miejsca… W 1993 r. spotkałem się z aktorem Aleksandrem Berlinem. Przypomniał mi, że w parku Szczytnickim znajduje się zrujnowany pomnik Friedricha Schillera. Postument został brutalnie pozbawiony popiersia poety. Poprosiłem Macieja Łagiewskiego, dyrektora Muzeum Miejskiego, o kwerendę materiałów i na podstawie rysunków Felixa Henry’ego, autora pomnika z 1905 r., Christos Mandzios odtworzył dawną rzeźbę, a pomnik, uzupełniony tekstem Ody do radości, odsłoniliśmy w 1995 r.
Wiele lat później, już w XXI w., podczas prac rewitalizacyjnych na dziedzińcu przy dzisiejszym Ossolineum robotnicy natrafili na obelisk. Na jego ścianach widniały nazwiska absolwentów dawnego gimnazjum św. Macieja. Pod krzyżem i gwiazdą Dawida żyjący składali pisemny hołd poległym w czasie I wojny światowej uczniom i nauczycielom szkoły. Pamiętam, jak Adolf Juzwenko, ówczesny dyrektor Ossolineum, poszukiwał, gdzie znajduje się piękna rzeźba Chrystusa Zmartwychwstałego, autorstwa wybitnego rzeźbiarza Theodora von Gosena. A my z redaktor Beatą Maciejewską przypomnieliśmy sobie, że widzieliśmy tę niewielką rzeźbę na strychu kościoła uniwersyteckiego pw. Najświętszego Imienia Jezus. Zapomniana mogła więc po dekadach powrócić na swoje pierwotne miejsce. Odsłonięciu na nowo pomnika w 2007 r. przyglądał się historyk prof. Norman Davies, współautor najważniejszej książki o losach Wrocławia – Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego.
Znaczenie wspólnej pamięci
Symbolicznym upamiętnieniem dawnych pokoleń mieszkańców Wrocławia było odsłonięcie w 2008 r. na dawnym, nieczynnym cmentarzu przy ul. Grabiszyńskiej pomnika Wspólnej Pamięci.
Monument poświęcono wrocławianom, których mogiły zostały zlikwidowane po II wojnie światowej. Projekt, autorstwa Tomasza Tomaszewskiego, Alojzego Gryta i Czesława Wesołowskiego, wykorzystał odnalezione w podwrocławskim Mirkowie stare, poniemieckie płyty nagrobne. Pomysłodawcą takiego upamiętnienia dawnych mieszkańców był samorządowiec Grzegorz Roman. Odsłonięcie „muru pamięci” poprzedziła wspólna ekumeniczna modlitwa. Warto podkreślić, że dziś w wielu miejscach na Dolnym Śląsku współcześni mieszkańcy w podobny sposób oddają hołd i pamięć wcześniejszym mieszkańcom ich małych ojczyzn. Mając taką pamięć i doświadczenie historyczne, kilka lat temu w uzdrowisku Szczawno-Zdrój odtworzyłem „zaginiony” pomnik niemieckiego noblisty, pisarza Gerharta Hauptmanna, pochodzącego z tej miejscowości. Powstał on w 1932 r. w 70. urodziny pisarza i 20. rocznicę przyznania mu literackiego Nobla. W 2016 r. poprosiłem wałbrzyską rzeźbiarkę Marię Bor o odtworzenie pomnika, nawiązujące do przedwojennego pierwowzoru i uzupełnione o polsko-niemiecki tekst z wiersza pisarza, napisanego po uroczystościach z 1932 r. Symbolicznym gestem był fakt, że rzeźbiarka, nestorka polskich artystów, była uczestniczką Powstania Warszawskiego, wygnaną przez Niemców ze zrujnowanego miasta, i nigdy do stolicy nie powróciła. Pomnik noblisty w 2016 r. odsłaniałem przy udziale władz samorządu Dolnego Śląska i zaprzyjaźnionego z naszym województwem niemieckiego landu Dolnej Saksonii. Stolica tego ostatniego, Hanower, była dla mieszkańców dawnego Breslau tym, czym Wrocław dla dawnych mieszkańców Lwowa – początkiem innego, nowego życia.
Spoglądając na wschód
Część filozofów i myślicieli uważa, że zwalanie pomników jest aktem barbarzyństwa. Trzeba uważać na etyczne uogólnienia i warto mieć w kwestii takich gestów refleksję historyczną. Bez wątpienia jednak na Dolnym Śląsku istnieją pomniki podtrzymujące pamięć, która może tworzyć piękny mit pojednania. Pojednanie zaś może dawać dumę z historii i dziedzictwa kulturowego niezależnie od narodów, które je tworzyły. W 2002 r. oprowadzaliśmy rodzinnie naszych przyjaciół z Kassel. Pokazaliśmy im wystawę na Uniwersytecie Wrocławskim zorganizowaną w 300-lecie tej uczelni. Po obejrzeniu ekspozycji Dorotha i Dither powiedzieli nam ważne i piękne życzenia: „Życzymy wam, aby za kilka lat wasi przyjaciele w Ukrainie, we Lwowie, byli tak dumni z kultury polskiej, jak wy dziś jesteście dumni z kultury, którą we Wrocławiu pozostawili Niemcy”.
To zdanie jest być może definicją pojednania…