Formacja integralna
O prawdziwie
chrześcijańskiej formacji,
integralnie rozumianej
osobie ludzkiej i Akademii
św. Jacka
z ks. prof. Jerzym
Tupikowskim, wykładowcą
Papieskiego Wydziału
Teologicznego we
Wrocławiu i proboszczem
parafii na wrocławskich
Swojczycach,
rozmawia
WOJCIECH IWANOWSKI
„Nowe Życie”
Wojciech Iwanowski: Księże Profesorze, czym właściwie jest „formacja”? Jak katolicy rozumieją to pojęcie?
Ksiądz Jerzy Tupikowski: Formowanie się to doskonalenie się, nadawanie kształtu. Zarówno w wymiarze osobistym – wtedy nazywamy to autoformacją – jak i wspólnotowym, co określamy mianem formacji. Zatem formacja jest zgodą na bycie uczniem. A to wymaga też nauczyciela, którym dla nas jest Kościół. Jeden, święty i powszechny. Jeśli przyjąć, że celem nas wszystkich jest wieczne szczęście, to formacja jawi się jako swoista droga do zbawienia. Na drodze formacji odkrywamy siebie, we wszystkich aspektach naszego człowieczeństwa.
Czyli formacja dotyczy całej sfery duchowej: duszy, sfery psychicznej i intelektualnej?
Zdecydowanie tak. Formacją jest choćby uprawianie sportu. Kształtuje to nasze ciało, hart ducha, umiejętność rywalizacji i radzenia sobie z porażką. Kluczowe jest w tej kwestii to, aby nasza formacja, zarówno w wymiarze osobistym, jak i wspólnotowym coraz bardziej nas integrowała. Bez tej świadomości, że jesteśmy jednością duszy, psychiki i ciała, nie będziemy mieli do czynienia z autentycznie chrześcijańską drogą.
Jeśli na każdą z tych sfer będziemy patrzeć oddzielnie, wzmacniając je niejako pomimo siebie lub z pominięciem którejś z nich, dojdzie do wypaczeń. Historia zna przypadki wielu neurotyków, którzy tworzyli wokół siebie towarzystwa wzajemnej adoracji, sportowców tracących medale przez słabość psychiki i nieumiejętność znoszenia presji czy wreszcie gnostyków okaleczających w imię doskonałości duchowej własne ciała. Przed tym wszystkim zabezpiecza nas Kościół katolicki, który nieustannie zwraca uwagę na konieczność harmonijnego rozwoju człowieka. Wyrazem tego jest choćby powołanie przez papieża Franciszka Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka.
Jakie są filary katolickiej formacji?
Na pewno ważna jest gotowość do współpracy w formacji, niejako do uznania autorytetu. Nie tyle rozumianego jako poddanie się, jak dawniej mówiono, ile gotowość na kroczenie razem z braćmi i siostrami w wierze, pod natchnieniem Ducha Świętego, czasem przyjmowanie uwag czy nawet słów napomnienia.
Kolejnym filarem jest kerygmatyczność formacji. Rozumiem pod tym pojęciem oparcie na Piśmie Świętym, które opisuje relację Boga z ludźmi. Boga, który również jest Osobą. Do kerygmatu przynależy także treść wiary, którą dla nas jest Objawienie, czyli Słowo Boga skierowane ku nam – Jezus Chrystus. On poprzez całe swoje życie – uczeni teologowie mawiają tota sua praesentia ac manifestatione – wskazywał nam drogę do Ojca. W głoszeniu kerygmatu istotna jest powszechność orędzia zbawienia. Nie inaczej wygląda to w przypadku formacji. Prawdy zawarte w integralnej formacji nie są wiedzą tajemną, do której uzyskuje się dostęp przez przedziwne praktyki.
Kryterium katolickiej formacji stanowi również eklezjalność. Właściwie pojęta formacja nie prowadzi nigdy do podziałów i waśni. Nad tym czuwa Kościół w swoim nauczycielskim urzędzie.
Niejako w służbie formacji Kościół katolicki przygotowywał przez lata katechizmy. Ostatni z nich został opracowany pod kierownictwem kardynałów Ratzingera i Schönborna za pontyfikatu św. Jana Pawła II.
Tu pojawia się jedna bardzo istotna kwestia, którą niektórzy zdają się pomijać. Otóż katechizacja jest istotowo związana z formacją. Katecheza, formująca nie tylko nasz intelekt, lecz także ducha, stanowi narzędzie, które służy wychowaniu dojrzałego człowieka i chrześcijanina. Katechizm jest na pewno bardzo pomocny w formacji.
Historia parafii św. Jacka na Swojczycach we Wrocławiu
sięga XIV w., a obecny kościół pochodzi z XVII w.
PARAFIA ŚW. JACKA NA SWOJCZYCACH WE WROCŁAWIU
Kolejne katechizmy pozwalają na aktualizację wiary, przy zachowaniu niezmiennych treści. Przecież każdy z nich przemawia językiem swojej epoki. O potrzebie katechizmu najlepiej świadczy fakt, że dość obszernie wydany w 1992 r. Katechizm Kościoła Katolickiego doczekał się wielu skrótów i opracowań przydatnych różnym grupom katolików. Mamy przecież edycję młodzieżową, zwaną YouCat, ale też kompendium stworzone dla katolickich rodzin czy szerzej traktujące niektóre kwestie wydania tematyczne, jak choćby Kompendium nauki społecznej Kościoła.
Na katechizm, czy może nawet szerzej na katechezę, w kontekście formacji powinniśmy spojrzeć jako na takie bezpieczne wrota. Treści tam zawarte to właściwa droga do integralnego rozwoju człowieka. Oczywiste jest, że katechizmy traktują pewne kwestie skrótowo. Od tego jesteśmy jednak my – duszpasterze i teologowie – aby tematy te rozszerzać i uzupełniać dla dobra Ludu Bożego.
Często można jednak usłyszeć głosy, że katechizm i oparta na nim katechizacja to przeżytek we współczesnych czasach.
W dyskusji wokół katechizmu czy szerzej katechizacji ważne jest dostrzeżenie tego, o czym mówił św. Paweł VI. Ojciec Święty zwracał uwagę na potrzebę świadectwa, a nie nauczycielskiej surowości. W ujęciu papieża Montiniego, jeśli mamy być nauczycielami, to tylko będąc równocześnie świadkami. Tak też należy spojrzeć na katechizmowe treści. Nie chodzi tutaj o pamięciową naukę formułek, tylko o życie treściami zawartymi w katechizmie. Odnosząc się do wspomnianego stwierdzenia: to nie treści katechizmowe są przeżytkiem, tylko raczej my – chrześcijanie – powinniśmy troszczyć się o autentyzm w przeżywaniu prawd wiary, które katechizm zawiera i podaje.
Wypływające z formacji świadectwo wiedzie nas do moralności. Często przyjmuje się, że formacja prowadzi do życia moralnego. Zresztą, bywało tak przed laty, że nie tyle głoszono prawdy wiary, ile zasady moralne. Dostrzegam to jasno w świetle swojej 31-letniej praktyki spowiednika. Dojrzałe podejście do formacji to nie powtarzanie niczym mantry, co trzeba robić, a czego unikać, tylko wskazanie konsekwencji, które wiara ze sobą niesienie; uzasadnienie, dlaczego jako wyznawcy Chrystusa postępujemy tak, a nie inaczej.
Kiedy skupimy się na formacji, przekazie autentycznej doktryny, to jej przełożenie na nasze życie, codzienność naszych wspólnot i parafii przyjdzie samo. Wtedy niejako podświadomie każdy z nas będzie pamiętał, aby „czynić dobro i zła unikać”. Będzie to bowiem wprost wynikało z naszej świadomości, czym jest grzech, czyli obraza Boga. Temu służy organizowana przeze mnie Akademia św. Jacka, której w tej odsłonie towarzyszy hasło „Wiara i życie”. Właśnie w tej kolejności: najpierw wiara z jej treściami, a potem życie ze swoimi moralnymi wyborami, które z niej wypływają.
Wspomniał Ksiądz Profesor o posłudze w parafii św. Jacka na Swojczycach. Jak formacja wygląda z perspektywy profesorskiej – akademickiej, a jak to wygląda z perspektywy duszpasterskiej – parafialnej?
Między formacją akademicką, namysłem nad treściami wiary, a tą parafialną, niejako je aktualizującą we wspólnocie Kościoła, powinna istnieć kompatybilność.
Nie wszyscy mogą i nie wszyscy muszą studiować teologię. Ale faktycznie, każdy – jak mi się wydaje – świadomy uczeń Pana Jezusa, katolik, powinien z wiedzy wypracowanej na teologicznych wydziałach czerpać. Czy to przez samodzielne studium, czy korzystając z posługi kształconych na nich nauczycieli – teologów. Konieczne do tego jest jednak wypracowanie właściwego języka. To on bowiem stanowi podstawę komunikacji i spotkania z drugim człowiekiem. Wiadomo, że podczas studiów staramy się wszystko dokładnie opisać, zdefiniować, stwierdzić. Nauka to właśnie system twierdzeń, które nieustannie poddaje się weryfikacji lub falsyfikacji. To wszystko wymaga swoistego, czasem dość hermetycznego, języka. Nie może istnieć więc przełożenie jeden do jednego doświadczenia pracy akademika na codzienność duszpasterza. Do głoszenia prawd wiary w sposób łatwy i przystępny konieczne są wysiłek i zaangażowanie ze strony mówiącego i słuchaczy.
Widać wśród ludzi głód autentycznej formacji, potrzebę zrozumienia i przeżycia swojej wiary. Doskonale oddaje to stwierdzenie św. Augustyna: „Uwierz, abyś zrozumiał, zrozum, abyś uwierzył”. Ta potrzeba jest też świadectwem tego, że często – mimo godzin spędzonych w szkolnych ławach – pozostajemy katechizmowymi analfabetami. Przyczyny takiego stanu rzeczy są różne. Czasem jest to brak zaangażowania po stronie nauczyciela, a innym razem po stronie ucznia.
W ten sposób pojawił nam się problem katechezy. Czy jako Kościół dostatecznie troszczymy się o katechizację?
Pracując na Swojczycach, w parafii bardzo zróżnicowanej pod względem mieszkańców i ich potrzeb religijnych, muszę stwierdzić, że na pewno można i należy robić więcej.
I to nie tylko w kwestii dorosłych, lecz także dzieci. Nie chcę popadać w pustosłowie, wskazywać na błędy czy zaniechania. Pewnie wiele rzeczy można poprawić. Na pewno należy jednak zwrócić uwagę na katechezę rodziny i katechizację w rodzinie. Co przez to rozumiem? Współpracę i zaangażowanie. Szczególnie to drugie jest efektem świadomości dojrzałego i uformowanego chrześcijanina. My, duszpasterze, katecheci i Kościół w osobach rodziców chrzestnych, jesteśmy dla rodzin! Nie na odwrót. Mamy pomóc rodzicom w przekazie wiary, ułatwić formację potomstwa oraz jego wychowanie i katechizację. Taka optyka, świadectwo chrześcijańskiego towarzyszenia, stanowi klucz do wychowania i uformowania nowego pokolenia w wierze.
Formacja to kształtowanie całej
sfery duchowej człowieka
DEPOSITPHOTOS
To bardzo ważne w perspektywie przygotowania do sakramentów wtajemniczenia – chrztu, Eucharystii i bierzmowania, ale chyba jednak najistotniejsze w kontekście I Komunii św. Spotkaniom z rodzicami dzieci pierwszokomunijnych często towarzyszy troska o przebieg ceremonii w wymiarze organizacyjnym – żeby było pięknie, biało, ciepło i zielono. W naszej parafii staramy się inaczej podejść do tej kwestii. Rozmawiamy z rodzicami. Często zwracam uwagę na potrzebę ich świadectwa wobec dzieci. Bez świadomości roli, jaką odgrywa rodzina, bez zaangażowania i współpracy z rodzicami nie uda się wprowadzić dorastającego człowieka w relację z żywym Bogiem. Chrześcijaństwo to nie rytuał, choć często na takim jego rozumieniu się zatrzymujemy.
Wróćmy jednak do kwestii dorosłych. Wielu z nich ma za sobą formację w różnych przykościelnych ruchach i wspólnotach oraz szkolną katechizację. Jednak kiedy proza codzienności zjada czas, to wraz z założeniem rodziny i zaangażowaniem w pracę na dalszy plan schodzi potrzeba formacji. Pewne sprawy ulegają zatraceniu, zapomnieniu. Inne należałoby uzupełnić czy pogłębić.
Tym wszystkim problemom i wyzwaniom jako wspólnota parafialna wychodzimy naprzeciw i staramy się im zaradzić. Jednym ze sposób jest Akademia św. Jacka, innym – małe grupy przygotowujące do sakramentów czy spotkania małżeńskie. Zawsze jednak zaczynamy od rozmowy i osobistego świadectwa.
Zatrzymajmy się chwilę przy Akademii św. Jacka. Czym ona jest? Do kogo skierowany jest ten cykl spotkań?
Mówiąc najprościej, jest to formacja chrześcijańska. Jako parafia, duszpasterz i wierni oraz katechizujący dostrzegliśmy potrzebę pogłębienia wiary. Tak zrodziła się idea Akademii św. Jacka, cyklu wykładów i dyskusji, które mają wzajemnie budować nasze chrześcijańskie życie w wierze. Pierwszymi zaproszonymi przez nas gośćmi byli już ks. dr hab. Jacek Froniewski i ks. prof. Włodzimierz Wołyniec, którzy są nie tylko wyśmienitymi dogmatykami, lecz także pełnią ważne posługi w archidiecezji wrocławskiej i doskonale wyczuwają swoisty styk samej teologii z życiem. Przed nami grupa kolejnych specjalistów – głównie ze środowiska Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.
Początek to – żeby użyć biblijnej metafory – sianie ziarna. Zgromadziła się grupa osób, które zadeklarowały zaangażowanie i przyjęły na siebie obowiązki logistyczne. Wydawnictwo TUM planuje też serię książek, których podstawą będą teksty wykładów.
Mamy zatem ponad 30 osób, które wyraziły chęć formacji w Akademii św. Jacka. Jest cały przekrój parafii: różne stany Kościoła, profile społeczne. Mnie, jako duszpasterza, to niezmiernie cieszy i upewnia w tym, że wybraliśmy dobrą drogę, na którą mogą wstąpić wszyscy chętni, bez wyjątku. Na spotkaniach gromadzą się ludzie o różnym wykształceniu. Co do zasady są to jednak osoby dorosłe, szczególnie w wymiarze chrześcijańskim, a więc bierzmowane. Choć oczywiście zapraszamy każdego. Zarówno naszych parafian, jak i tych, którzy najzwyczajniej w świecie są ciekawi wiary – bez względu na to, na jakim etapie życia znajdują się teraz.