ANETA CIESIELSKA

Wrocław

Odejścia

Jak łatwo nam odchodzić… od ludzi, od Boga, od Kościoła, a jak trudno później wrócić. Myślę, Księże Rafale, że w obecnych czasach łatwiej nam odpuszczać, nie starać się, nie dawać zbyt dużo od siebie. Również wiele wydarzeń zmusza nas do tych odejść. Nie porzucamy kogoś lub czegoś z dnia na dzień. To często trwa – miesiącami, latami…
Kiedy czujemy się źle, niezauważeni, niekochani, buntujemy się przeciwko rzeczywistości, której nie potrafimy zmienić, a która tak bardzo nas smuci i nam nie odpowiada. Sprzeciwiamy się przez długi czas, a potem po prostu już nie mamy sił, żeby walczyć, ponieważ nie dostrzegamy w tym sensu.
Widzę sama po sobie, jak to wygląda w moim życiu. Odeszłam od wielu ludzi. Wystarczało przestać pisać, dzwonić czy proponować spotkania i samo się rozwiązywało. Już dawno też oddaliłam się od Kościoła… Długo byłam bardzo blisko niego, żyłam wspólnotą, spędzałam czas w kościele. Nigdy tego nie zapomnę. Uważam, że właśnie to mnie ukształtowało: ten czas, ci ludzie, których wtedy spotkałam, to doświadczenie modlitwy, Pana Boga i Jego miłości. Tkwi to głęboko w moim sercu, ale wiele się zmieniło.
Kościół stał się dla mnie zimny i daleki. Nie potrafię go bronić. Nie umiem trwać w tym bezrefleksyjnie. Choć tak bardzo trzymałam się rękami i nogami, aby nie odejść, aby pokazać, że można inaczej, trwać pomimo przeciwności, że to coś więcej… A jednak mnie dopadło. Zbyt wiele się wydarzyło, za dużo trudnych, codziennych doświadczeń, postaw, które mnie zniechęciły, rozczarowały, które bolą i smucą. Nie radzę sobie z tym, choć wciąż znajduję ukojenie w adoracji, a codzienność nie pozwala mi zapomnieć o Bogu, który jest, czuwa i troszczy się o mnie, nawet gdy ja wątpię i odchodzę. Zwracam się też do św. Józefa, który mi towarzyszy i cudownie działa w moim życiu. Może właśnie po to są odejścia, żeby móc wrócić?