Zacheusz – zejście z sykomory
Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany.
(Ewangelia wg św. Łukasza 19, 6)
Dziś wędrujemy do Jerycha, nazywanego Miastem Palm i uważanego za jedno z najstarszych miast na świecie. Leży w dolinie rzeki Jordan, około 270 metrów pod poziomem morza, w pobliżu szlaku handlowego biegnącego z zachodu na wschód.
Tamtędy właśnie miał przechodzić Jezus. Dowiedział się o tym Zacheusz – bardzo bogaty zwierzchnik celników. Słyszał o niezwykłym Nauczycielu i Cudotwórcy i chciał Go zobaczyć. Wraz z Jezusem szedł jednak ogromny tłum. Wszędzie towarzyszyły Mu rzesze ludzi, ponieważ wszyscy chcieli widzieć znaki, których dokonywał.
Być może pragnienie Zacheusza zrodziło się z podobnego powodu. A może było w tym coś więcej…
Jak jednak zbliżyć się do Jezusa w takich okolicznościach? Zacheusz należał do ludzi znienawidzonych przez swój naród z powodu wykonywanego zawodu – pobierał podatki na rzecz okupanta rzymskiego. W dodatku dopuszczał się oszustw i nadużyć – w ten sposób zdobył wielki majątek. Nie mógł wmieszać się, niezauważony, w tłum. Poza tym był niski, nie udałoby mu się zobaczyć Nauczyciela.
Wpadł jednak na pewien znakomity pomysł. Wdrapał się na sykomorę rosnącą na trasie Jezusa i schował między liśćmi. Miał nadzieję zobaczyć Go, sam pozostając w ukryciu…
Czekała go ogromna niespodzianka… Kiedy Jezus doszedł w to miejsce, spojrzał w górę! Wiedział, że Zacheusz tam jest. Co więcej, zaczął z nim rozmowę!
– „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu” (Łk 19, 5b).
Zacheusz zapomniał o tłumie, o nienawiści wobec siebie, o tym, co inni o nim powiedzą czy pomyślą. Liczyło się tylko to, że On chce przyjść do jego domu! „Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany” (Łk 19, 6).
To bliskie spotkanie z Jezusem przyniosło błogosławione skutki dla Zacheusza i jego rodziny. Jezus wiedział, że Zacheusz szuka Boga mimo grzesznego do tej pory życia. Na to poszukiwanie zareagował dobrocią i miłością. To z kolei przemieniło serce celnika, który postanowił oddać wszystko poczwórnie tym, których skrzywdził, a ponadto rozdać połowę majątku ludziom biednym. Jego zwrócenie się ku Bogu okazało się szczere.
Jezus to potwierdził: – „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu […]. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19, 9b-10).
ILUSTRACJA MWM
Jezus szuka każdego z nas, ponieważ pragnie zbawić, okazać miłość, uszczęśliwić… Kiedy Jego pragnienie trafi na nasze, na Twoje pragnienie, Twoją odpowiedź, dochodzi do niezwykłego spotkania. Bliskie spotkanie ze Zbawicielem przemienia serce, wypełniając je nieskończoną miłością samego Boga. A to powoduje, że zaczynamy żyć z Nim i dla Niego. Wtedy wszystko nabiera sensu i smaku.
Może jednak jeszcze ukrywasz się przed Jezusem, zasłaniasz różnymi sprawami, obowiązkami, zadaniami… obawą, co inni o Tobie pomyślą… Może wciąż siedzisz na konarze drzewa? Może te „liście sykomory” utrudniają prawdziwe spotkanie. Zejdź, Jezus czeka na Ciebie. Wyciąga ramiona, byś mógł się w nich znaleźć i poczuć bezpiecznie. On tego pragnie… a Ty?
EWA CZERWIŃSKA