Z pamiętnika Pluszowego Mnicha

Gienek, Fryderyk i pracowitość

ILUSTRACJA MWM

W sobotnie przedpołudnie po porannej modlitwie i śniadaniu Gienek i Fryderyk jak zwykle sprzątali mieszkanie, a ksiądz Piotr w swoim pokoju przygotowywał niedzielną homilię. Wszystko szło bardzo sprawnie, gdy nagle…
– Freddy? Gdzie jesteś?! – zawołał Gienek. – Miałeś odkurzyć, a zostawiłeś odkurzacz na środku jadalni!
– Bo teraz myję okno! – odkrzyknął Fryderyk z łazienki.
– Ale po co? Przecież dopiero co je umyłem. Nie musimy myć okien co ty- dzień!
– Aha. Okej, to już przestaję – odpowiedział szop. Za chwilę już był w biurze i zabierał się za kosz na papiery.
– A kto schowa ścierki i płyn do mycia okien? – Gienek upomniał przyjaciela.
– W czym problem? Przecież potem wrócę i to zrobię – warknął niezadowolony szop. – Mam swój plan.
– Nie wiem, czy to jest najlepszy sposób pracy – mruknął pod nosem Pluszowy Mnich i wrócił do pracy przy czyszczeniu kuchenki.
Po minucie Fryderyk pojawił się w kuchni z mopem.
– Hej, poczekaj, nie skończyłem myć kuchenki – zaprotestował mnich. – Umyję podłogę na koniec, bo jeszcze zdąży się pobrudzić. A ty już posprzątałeś biuro?
– Wystawiłem kosz na korytarz i gdy będę wyrzucał śmieci z kuchni, to go zabiorę. Nie będę dwa razy chodził – prychnął Freddy, wyraźnie coraz bardziej zły, że ktoś mu zwraca uwagę.
– Nie denerwuj się! Tylko próbuję… – Gienek chciał wytłumaczyć, ale przyjaciel przerwał mu gwałtownie.
– Jak zwykle próbujesz zrobić wszystko po swojemu. Postanowiłem, że dzisiaj to ja zrobię po swojemu i kropka. Koniec dyskusji.
Awantura wybuchłaby na całego, gdyby nie pojawił się ksiądz Piotr.
– Czyżby panowie mieli jakieś problemy z planowaniem sprzątania? Widzę w kilku miejscach coś rozpoczęte, ale nigdzie nie jest skończone.
– No bo… – Mnich zaczął tłumaczyć, ale wtrącił się Freddy.
– Ja robię tak, jak jest napisane w Ewangelii.

Jak jeden król budował wieżę i mu nie starczyło pieniędzy, to nie zbudował, tylko poszedł na wojnę z dwudziestoma tysiącami żołnierzy, a oni potem nie chcieli, więc on ich wszystkich wyrzucił z winnicy. Zapadła znacząca cisza.
– Drogi Fryderyku, chyba coś ci się pomieszało… – zaczął łagodnie ksiądz Piotr. – To prawda, w Ewangelii Pan Jezus opowiadał przypowieść o kimś, kto budował wieżę, ale zabrakło mu pieniędzy i nie skończył budowy, tylko to właśnie przykład, którego nie należy naśladować. Z tym królem też było inaczej. Chodziło o to, że jeśli nie możesz wygrać wojny z silniejszym wrogiem, to negocjuj pokój. Oba te przykłady nie miały nic wspólnego z winnicą, tylko z tym, jak wygląda nasza relacja do Pana Boga i naszej wiary.
– Nie rozumiem. – Fryderyk podrapał się za uchem.
– Jezus mówi o tym, że gdy podejmujemy decyzję, by pójść za Nim, by zostać chrześcijaninem, to rzeczywiście musimy sprawdzić, czy jesteśmy gotowi rzucić wszystko i iść za Jezusem, czy nie. Bo jeżeli mamy taką postawę, że z jednej strony chcemy być przy Panu Jezusie, ale z drugiej strony nie przestajemy grzeszyć, to jesteśmy jak ktoś, kto zaczyna budować, ale nie kończy. To tak jak ty ze swoim sprzątaniem. Włożyłeś dużo wysiłku, ale nie przyniosło to wiele efektu – wyjaśnił ksiądz Piotr.
– To czy teraz mam negocjować jak ten król? – zdziwił się Fryderyk.
– W pewnym sensie tak. Bo ten negocjujący król to ktoś, kto zdaje sobie sprawę ze swojej słabości i wie, że musi szukać Jezusa, który wspomoże go swoją łaską. Bez łaski Boga niczego nie da się zrobić.
– Teraz już rozumiem, dlaczego mimo że robiłem wszystko tak, jak chciałem, to nie byłem wcale zadowolony, a i robota nie była dokończona – mruknął smutno Freddy.
– No właśnie – przytaknął ksiądz. – Ale nie martw się. Dzięki temu już wiesz, na czym to polega. A i my teraz możemy ci pomóc i skończymy pracę raz-dwa.
I zabrali się we trzech do wspólnych porządków.

KS. PIOTR NARKIEWICZ