Rezydencja nieszczęśliwej królewny
Pałac Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim jest nie tylko świadectwem potęgi
pruskiej rodziny królewskiej, lecz także namiętności oraz ambicji XIX-wiecznych rodzin
panujących.
PAWEŁ SKRZYWANEK
Wrocław

Krużganek pałacu Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim
DEPOSITPHOTOS
O Kamieńcu Ząbkowickim wspominał już kronikarz Gall Anonim. W XIII w. gród stał się miejscem lokacji klasztoru najpierw augustianów, potem potężnych ekonomicznie cystersów. Kres ich potęgi przyniósł rok 1810 i sekularyzacja dóbr przez władze protestanckich Prus. Mnisi opuścili klasztor, kościół stał się parafią, a budynki zaczęły popadać w ruinę. Z czasem pięknem tych ziem zaczęła się interesować sama rodzina królewska i miejscowość wraz z dobrami nabyła Fryderyka Luiza Wilhelmina, siostra króla Prus i żona króla Niderlandów – Wilhelma I. W 1830 r. otrzymała go w posagu jej córka, królewna Niderlandów – Marianna Orańska.
Związana z Marianną historia Kamieńca godna jest najbardziej romantycznej opowieści epoki. Wraz z mężem Albrechtem Pruskim postanowili w Kamieńcu wznieść nową rezydencję. Pałac miał być najdoskonalszą formą architektoniczną należną panującym oraz odzwierciedleniem ducha i mody epoki. Koncepcję projektu budowy powierzono Karlowi Friedrichowi Schinklowi, a wzorcami romantycznego historycyzmu miały być zamek w Malborku, szkockie warownie oraz rezydencje włoskiej Florencji. Znawcy architektury doszukają się podobieństw z innym dziełem wybitnego architekta – rezydencją Działyńskich w Kórniku, pod Poznaniem. Budowa obarczona była jednak wieloma przeciwnościami, a duch romantyzmu nie zmienił życia fundatorów w baśniową opowieść. Nie było w niej szczęśliwej miłości, lecz dominowała dramatyczna, tragiczna narracja. Albrecht Pruski słynął z licznych romansów i zdrad, tolerowanych przez króla i dwór. Marianna Orańska w 1845 r. opuściła męża.
Budowa pałacu
Rodzinne perypetie właścicieli i czas europejskich niepokojów nie przyspieszały inwestycji. Budową po śmierci Schinkla w 1841 r. kierował Ferdynand Martius, a przysparzała ona wielu problemów technicznych. Marianna Orańska wydawała dyspozycje budowlane pisemnie z dalekiej Hagi. Na dworze w Holandii żyła w jawnym związku ze swoim żonatym masztalerzem, co wywołało oburzenie na królewskich dworach w Hadze i Berlinie. Ciężarna księżna otrzymała upragniony rozwód i została obłożona infamią, z zakazem wjazdu na teren Prus z pobytem dłuższym niż jeden dzień oraz koniecznością meldowania się na policyjnych posterunkach. Aby doglądać swoich dóbr i postępu w pracach budowlanych, zakupiła majątek w Bílej Vodzie, niedaleko Javorníka, znajdujący się wtedy w państwie austriackim. Legenda głosi, że wielokrotnie, potajemnie i w przebraniu, podobno pod osłoną nocy przybywała do budowanego pałacu. O swoich śląskich poddanych troszczyła się aż do śmierci.
Nowoczesny, imponujący, bajkowy
W 1849 r. Marianna przeznaczyła majątek w Prusach, na Śląsku i budowany pałac dla swojego syna Albrechta Hohenzollerna. On zlecił wykończenie pałacu i jego wystrój. W latach 50. XIX w. wykończono bryłę rezydencji oraz wytyczono ogrody. Obiekt był bardzo nowoczesną budowlą ze wszystkimi nowinkami cywilizacyjnymi, takimi jak nowoczesna sieć wodna i kanalizacyjna czy doprowadzona instalacja gazowa. Przyjmuje się, że budowę rezydencji zakończono 8 maja 1872 r., gdy w pałacowym ogrodzie odsłonięto posąg bogini Nike. Budowa pochłonęła gigantyczną kwotę miliona dukatów w złocie. Mariannie Orańskiej nie było dane stać się panią w królewskiej rezydencji. Podobno nakazała przygotować dla siebie skromne pokoje na trzecim piętrze pałacu.
Była to rezydencja godna królewskich gości. Czterokondygnacyjną budowlę wzniesiono na planie prostokąta o wymiarach 75 na 48 m. Pałac ma dwa wewnętrzne dziedzińce, cztery wieże i liczne arkadowe przejścia. Imponujące są ogrody udekorowane posągami. Wytyczono też romantyczny, kilkusethektarowy park w stylu angielskim, z licznymi sztucznymi formami skalnymi i wodospadami. Reprezentacyjna sala pałacu miała swoim kształtem nawiązywać do Wielkiego Refektarza zamku w Malborku. Historycznie warto odnotować, że rezydencja w Kamieńcu była własnością Hohenzollernów do 1945 r., a więc kilka dekad dłużej, niż trwało panowanie tej dynastii w Niemczech. Ostatnim właścicielem dóbr i pałacu był Waldemar Pruski i jego żona Kaliksta.
Powojenne losy pałacu
Piękna rezydencja po II wojnie światowej podzieliła losy wielu zabytków. Wiemy, że pod koniec konfliktu znajdowały się tam tymczasowe magazyny dzieł sztuki i drogocennych archiwów niemieckich. 8 maja 1945 r. pałac zajęli Rosjanie. Rozpoczął się okres dewastacji – wnętrza i wyposażenie szabrowano i niszczono. Jesienią 1945 r. Rosjanie dwukrotnie podpalili rezydencję. Na kolejne dziesięciolecia stała się ona monumentalną ruiną. Dopiero w połowie lat 80. XX w. prace rewitalizacyjne w obiekcie rozpoczął prywatny inwestor Włodzimierz Sobiech. Fascynat historii rezydencji uratował obiekt przed całkowitą ruiną. Po jego śmierci dzieło ratowania i odbudowy pałacu podjął lokalny samorząd, czyniąc z prac konserwatorskich model dbałości i wykorzystania zabytku do promocji walorów turystycznych miejscowości i regionu.