ŚWIĘCI NIE PRZEMIJAJĄ. ŚWIĘCI WOŁAJĄ O ŚWIĘTOŚĆ

Św. Tomasz Apostoł

Święty Tomasz pojawia się kilkukrotnie na kartach Ewangelii. Jawi się tam jako
człowiek twardo stąpający po ziemi, który wyjaśniał swoje wątpliwości. Gdy jednak już
sprawdził autentyczność ran Jezusa, pozostał Mu wierny do końca.

KS. ALEKSANDER RADECKI

Wrocław

Niedowiarstwo św. Tomasza – olej na płótnie,
Matthias Stom (znany również jako Stomer), 1641–1649,
Muzeum Prado, Madryt, Hiszpania

WIKIMEDIA COMMONS

Ewangeliści wymienili Tomasza z imienia w gronie Dwunastu – wzmianki o nim można znaleźć w Nowym Testamencie: Mt 10, 3; Mk 3, 18; Łk 6, 15 i Dz 1, 13. Najwięcej miał o nim jednak do opowiedzenia Jan Ewangelista.
Deklaracja wierności
Święty Jan zanotował, że po wskrzeszeniu Łazarza Jezus zdecydował się powrócić do Judei, aby uniknąć grożącej Mu śmierci. Wtedy „Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: «Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć»” (J 11, 16). Owszem, były to słowa odwagi, ale w ostateczności okazały się bez pokrycia – podobnie jak zarzekanie się Piotra, który gotów był życie swoje oddać za Mistrza (zob. J 13, 37-38).
A oto ostatnia wieczerza. Jezus wyznaje uczniom, że idzie przygotować im miejsce w domu Ojca i dodaje: „«Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»” (J 14, 4-5). Tomasz twardo stąpał po ziemi, nie wykraczał poza świat fizyczny. Ale to dzięki temu pytaniu my wszyscy usłyszeliśmy od Nauczyciela: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6).
Wątpliwości
Pierwszy dzień po szabacie. Zmartwychwstały przychodzi do uczniów i ukazuje im swoje rany. Tomasza nie ma w ich gronie – będzie więc musiał polegać (jak i my dzisiaj!) na cudzym świadectwie: „Widzieliśmy Pana!” (J 20, 25). I choć wcześniej gotów był na śmierć razem z Jezusem – teraz stawia konkretne warunki: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę” (J 20, 25).
Zmartwychwstały Pan zgodził się na ten eksperyment: wziął Tomasza za słowo i polecił mu: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!” (J 20, 27).
Ewangelista sugeruje, że Tomasz, słysząc te słowa i widząc rany Mistrza, zrezygnował ze swego planu – nie potrzebował już świadectwa. Wyznał: „«Pan mój i Bóg mój!» Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli»” (J 20, 28-29).
I jeszcze jedno spotkanie z udziałem Tomasza zanotował św. Jan: podczas cudownego połowu ryb, na który wybrali się Piotr i Tomasz z towarzyszami (zob. J 21, 1-11). Tomasz osobiście poczuł ciężar wyciąganych 153 ryb…
W oczekiwaniu na cud zesłania Ducha Świętego znajdujemy Tomasza obecnego na liście zebranych w Wieczerniku: „Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, z Maryją, Matką Jezusa, i z braćmi Jego” (Dz 1, 14).

Uczciwa wiara
Zauważmy: „niewierny” Tomasz jest świętym (!) apostołem – czyli ostatecznie jego wątpliwości wobec zmartwychwstałego Jezusa… nie były czymś złym! On zrobił coś, co jest pomocą dla każdego z nas: przekonał się osobiście, że Jezus żyje! A Zbawicielowi zależało, by po Jego zmartwychwstaniu uczniowie pozbyli się wątpliwości: ukazywał się im, jadł z nimi, zorganizował ognisko nad jeziorem, zadbał o obfity połów, rozmawiał, wyjaśniał Pisma…
Święty Tomasz zrobił coś, co budzi nasz podziw i szacunek: kiedy wyjaśnił swoje wątpliwości, gdy już osobiście sprawdził autentyczność ran Jezusa – uwierzył i wyznał: „Pan mój i Bóg mój!”. Okazał się zatem konsekwentny i uczciwy, a dalsze jego życie i działalność potwierdziły autentyzm tej wiary.
Ileż to dyskusji toczymy, ile hodujemy w sobie wątpliwości jako ludzie – właśnie: wierzący czy tylko ochrzczeni? Robienie dobrego użytku z rozumu jest naszym obowiązkiem. Nikt nie chce dziś wiary bezmyślnej, emocjonalnej czy naiwnej. Są pytania, na które trzeba wytrwale szukać odpowiedzi. I tylko żal, gdy z takim uporem bronimy się przed pogłębianiem własnej wiedzy jako wyznawcy Chrystusa.
Przyznajmy jednak uczciwie: czy najczęściej nie jest tak, że owe dyskusje są jedynie wykrętem, formą ucieczki od zajęcia stanowiska, od zawierzenia „na przepadłe” Jezusowi? Bo przecież o wierze żywej i autentycznej możemy mówić dopiero wtedy, gdy jej zasady mają wpływ na kształtowanie naszego życia.
„Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Wszyscy mają szansę uwierzyć, o ile my sami nie uwierzymy w „prywatność” religii i staniemy się apostołami Ewangelii. A liczba sposobów docierania do niewierzących, zagubionych czy wręcz do wrogów Pana Boga i Jezusowego Kościoła jest… nieskończona! Wyznajmy za św. Tomaszem – mimo naszych grzechów i wszelkich ułomności – „Pan mój i Bóg mój!”.
Święty papież Grzegorz Wielki zauważył, że wątpliwości apostoła Tomasza przyniosły ostatecznie więcej pożytku niż niewzruszona wiara pozostałych uczniów. A jak będzie z nami?

„Jak niewierny Tomasz Twych nie szukam ran,
Lecz wyznaję z wiarą, żeś mój Bóg i Pan,
Pomóż wierze mojej, Jezu, łaską swą,
Ożyw mą nadzieję, rozpal miłość mą”.
Św. Tomasz z Akwinu