Kultura przesady
Kultura przesady opanowała niemal każdą dziedzinę życia, zagościła też w rodzinach.
Błahe zdarzenia urastają do rangi przełomowych i wywołują nieproporcjonalne reakcje,
a to odbija się na relacjach między najbliższymi.
MARIA WANKE-JERIE
Wrocław

Dzieci z rodzin rozbitych są bardziej podatne na
depresję i cierpią na większe problemy emocjonalne
niż ich rówieśnicy z pełnych rodzin
DEPOSITPHOTOS
Żyjemy w kulturze przesady. Każde średnio ważne wydarzenie traktowane jest w kategoriach niemal apokaliptycznych, a politycy i związane z nimi media porównują swoich adwersarzy do Hitlera, Stalina, a w najlepszym wypadku do Putina. Przesada przejawia się nie tylko w nieadekwatnych porównaniach, lecz także nieproporcjonalnych reakcjach. Przenoszenie wzorców ze świata marketingu do życia społecznego skutkuje dążeniem do wywoływania emocji, a to z kolei ma przełożyć się na poparcie w kolejnych wyborach. I tak rozkręca się spirala emocjonalnych zachowań.
Kultura przesady opanowała niemal każdą dziedzinę życia, dlatego trudno się dziwić, że zagościła też na dobre w rodzinach. Błahe zdarzenia, nad którymi jeszcze dwie, trzy dekady temu przechodzono by bez problemu do porządku dziennego, urastają do rangi przełomowych. Odbija się to na wzajemnych relacjach między małżonkami, między rodzicami i dziećmi, między rodzeństwem. Czasem drobnostka staje się poważnym problemem i powodem rozstania.
Fakt, że 80 proc. wniosków rozwodowych składają kobiety, mówi sam za siebie. Kobiety są bardziej emocjonalne i łatwiej ulegają kulturze przesady. Przesady także w wygórowanych wymaganiach w stosunku do małżonka, a dla pozornej równowagi – w rezygnacji z jakichkolwiek wymagań w stosunku do dzieci. Chroni się je przed każdym, stresem z taką przesadą, że prowadzi to do braku odporności na nawet najbardziej uzasadnioną i spokojnie wyrażoną krytykę.
Przesadne spełnianie zachcianek od małego rodzi egoizm i postawy roszczeniowe. Najczęściej także z przesadą obciąża się dzieci różnego rodzaju zajęciami dodatkowymi, traktując potomka jako projekt do realizacji i rywalizacji ze znajomymi i ich pociechami. Dowożenie i przywożenie dziecka z takich zajęć staje się samo w sobie pełnoetatowym zajęciem. Trudno się dziwić, że wśród dzieci dominują jedynacy. Według GUS w rodzinach posiadających na utrzymaniu dzieci w wieku do 24 lat najwięcej, czyli ponad 53 proc., było tych z jednym dzieckiem, z dwojgiem dzieci – 35 proc., z trojgiem prawie 9 proc., a niespełna 3 proc. z czworgiem lub większą liczbą dzieci. Z tego 15,5 proc. to rodziny niepełne. A należy pamiętać, że dzieci z rodzin rozbitych są bardziej agresywne, bardziej podatne na depresję, mają więcej problemów z nauką, cierpią na większe problemy emocjonalne niż ich rówieśnicy z pełnych rodzin. Małżeństw z dziećmi jest w Polsce 4,2 mln, a małżeństw bezdzietnych – 3 mln. Rodziny z dziećmi stanowią prawie połowę rodzin zamieszkałych na wsi, natomiast w miastach niecałe 37 proc. Tradycyjna rodzina, czyli rodzina pełna z co najmniej trojgiem dzieci, to wśród ogółu współczesnych rodzin tylko kilkuprocentowy margines. A tymczasem wiadomo, że dzieci, które mają liczne rodzeństwo, są szczęśliwsze, pewniejsze siebie, bardziej odważne i ciekawe świata, szybko też przejmują domowe obowiązki, dzięki czemu ich rodzice mają więcej, a nie mniej czasu dla siebie i na realizację swoich zainteresowań. Może czas najwyższy na promocję cnoty umiaru?