DOLNOŚLĄSCY KAPŁANI
Ksiądz Wiesław Wenz (1957–2024)
Ojciec i nauczyciel
Mówiono o nim profesor, wykładowca, oficjał sądu…
dla mnie był moim proboszczem.
PAWEŁ TRAWKA
Wrocław

Ks. prof. Wiesław Wenz w latach 2017–2024 pełnił posługę proboszcza
parafii pw. św. Jacka we Wrocławiu-Swojczycach
FOT. DANUTA TETTLING
Ksiądz profesor Wiesław Wenz, urodzony 20 maja 1957 r. w Tarnowie, już w wieku 13 lat wyrażał wdzięczność Bogu za dar powołania. W testamencie napisał: „Ojcze Niebieski, nadszedł czas na spotkanie. Dlatego chcę podziękować za dar powołania, za to, że wezwałeś mnie, a ja nie odrzuciłem tego powołania, już od 1970 r.”. Ta rozeznana w młodości droga zaprowadziła go, po zdaniu matury w 1976 r., na studia filozoficzno- teologiczne w Instytucie Teologicznym Zgromadzenia Księży Misjonarzy w Krakowie. Wspominała o tym Dorota Wenz, siostra Księdza, i wskazywała na niezachwiane postanowienie swojego nastoletniego brata. Po złożeniu ślubów świętych i przyjęciu diakonatu 24 kwietnia 1982 r. otrzymał on święcenia kapłańskie z rąk bp. Albina Małysiaka. Rozpoczął pracę duszpasterską w parafii w Iłowej, w diecezji zielonogórsko- gorzowskiej. W 1986 r. został przeniesiony do Wrocławia, do parafii św. Anny.
W latach 1990–1997 sprawował posługę duszpasterską w parafii Świętej Trójcy w Żmigrodzie, a jednocześnie rozwijał swoje zainteresowania naukowe. W 1998 r. otrzymał zgodę na inkardynację do archidiecezji wrocławskiej, co otworzyło przed nim nowe możliwości służby Kościołowi lokalnemu.
Jego zaangażowanie i kompetencje zaowocowały w 2001 r. wyznaczeniem go na stanowisko archidiecezjalnego referenta ds. życia konsekrowanego, a w 2004 r. powierzono mu funkcję wikariusza biskupiego ds. życia konsekrowanego w archidiecezji wrocławskiej. Jego posługa nie ograniczała się jednak tylko do działalności duszpasterskiej.
Naukowiec z pasją
Dorobek naukowy Księdza Profesora jest imponujący – w 1998 r. obronił doktorat z zakresu teologii prawa kanonicznego, a trzy lata później uzyskał habilitację. W 2003 r. został mianowany profesorem nadzwyczajnym, a w 2010 r. otrzymał tytuł profesora zwyczajnego. W latach 2001–2007 pełnił funkcję prorektora ds. naukowo-dydaktycznych Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Był wówczas odpowiedzialny m.in. za wprowadzenie na uczelni norm kształcenia według systemu bolońskiego.
Pracownicy PWT, do których też się zaliczałem, cenili go za kompetencje, poczucie humoru i znajomość człowieka. Kiedyś zapytano jedną z kandydatek na studia, dlaczego chciałaby studiować teologię. Wtedy jej oczy rozbłysły – tyle miała do powiedzenia. Ksiądz Profesor podsumował krótko: „Bez egzaltacji proszę”. Dziś to wspomnienie wywołuje uśmiech, ponieważ nie było w tych słowach chęci zbicia z tropu, tylko rzeczowe podejście i dostrzeżenie predyspozycji konkretnej osoby. Sam tego doświadczyłem jako jego student zarówno podczas zajęć, jak i wymagających egzaminów. Ksiądz Profesor wykłady obficie ilustrował konkretnymi przykładami, z którymi spotkał się w pracy w sądzie biskupim. Miał umiejętność ciekawego opowiadania o sprawach trudnych i dostosowywania języka do odbiorcy. Tu znów przypominam sobie swoje osobiste doświadczenia: z pracy jako dziennikarza w Radiu Rodzina i z przygotowań moich dzieci do I Komunii Świętej. W radiu Ksiądz był wyważony, ale nie unikał trudnych pytań i tematów. W kontaktach z dziećmi zachowywał niezwykłą delikatność i ogromną cierpliwość podczas tłumaczenia najprostszych spraw naszej wiary.
Znawca prawa kanonicznego
Osobną ścieżkę jego życia stanowiła praca jako znawcy prawa kanonicznego w Metropolitalnym Sądzie Duchownym, gdzie pełnił funkcje obrońcy węzła małżeńskiego, notariusza oraz oficjała sądowego. Był cenionym znawcą prawa wyznaniowego. Bardzo ostro i jednoznacznie wypowiadał się w kwestiach związanych z opodatkowaniem Kościoła katolickiego, duchownych i instytucji kościelnych, reagując na manipulacje dotyczące tego zagadnienia. Był w tych sprawach ekspertem, który wykazywał genezę obecnego stanu rzeczy i przypominał, że urzędy skarbowe nikogo z duchownych nie zwalniają z podatku.
Oddany spowiednik
W roku 2017 został proboszczem parafii pw. św. Jacka na wrocławskich Swojczycach. Napisać, że w tę posługę zaangażował się całym sercem, to jakby nic nie napisać. Rozpoczął od dwóch spraw: zatroszczenia się o dobra materialne parafii i o spowiedź.
KAŻDEGO DNIA,
PRZYNAJMNIEJ PÓŁ GODZINY
PRZED KAŻDĄ EUCHARYSTIĄ,
ROZPOCZYNAŁ DYŻUR W KONFESJONALE
– NAWET GDY KOŚCIÓŁ BYŁ PUSTY.
Penitenci mówili o jego wyrozumiałej łagodności, ale też i mądrości wypływającej z doświadczenia zdobytego m.in. w pracy obrońcy węzła małżeńskiego. Co ciekawe, do spowiedzi do niego lubiły przychodzić również dzieci.
Gotowy na zmiany
Ta jego postawa wobec najmłodszych i elastyczność, którą wykazał, bardzo mnie ujęła. Podczas swojej posługi zmieniał zarówno siebie, jak i swoje podejście. Pamiętam, gdy podczas homilii w pierwszych latach probostwa przy ul. Miłoszyckiej potrafił przerwać, by poprosić rodziców o przytulenie dziecka, które dokazywało. Przypominał, że słowo głosi bez kartki i musi, tak jak podczas wykładów, bardzo się skoncentrować, a dziecięce gaworzenie go rozprasza. Pięć lat później zachowanie rozbrykanych dzieci starał się już tylko żartobliwie komentować. Na jednej z dróg krzyżowych, gdy lekko znudzony dwulatek dawał upust swojej energii, przy czternastej stacji ks. Wiesław, zamiast się irytować, bawił się z nim swoją nieodłączną już wtedy laską. Ta zmiana była widoczna dla wszystkich i zaczęła przyciągać rodziny z małymi dziećmi. Tu nie można nie wspomnieć o łakociach od św. Jacka, które z inicjatywy Księdza pojawiły się w kościele. Dzieci musiały samodzielnie po nie wędrować do zakrystii i w ten sposób poznawały parafię „od kuchni”, a jednocześnie same dawały się poznać. Ksiądz Proboszcz wielokrotnie powtarzał, że jeśli mamy małe dzieci w domu, obcujemy ze świętymi.
Dobry gospodarz
Nauczony od dziecka gospodarności i samodzielności, nie miał gospodyni, a raczej, jak żartował, miał dwie – tu wskazywał na swoje dłonie. Można go było spotkać zmywającego posadzkę w kościele, samodzielnie sobie gotował. Tę troskliwość o powierzone dobra widać było w wielu pracach wykonanych w kościele, jego otoczeniu, na plebani, cmentarzu i w kaplicy cmentarnej. Prace były rozległe i wielorakie. Odnowiono elewację kościoła i jego dach, odmalowano wnętrze, odrestaurowano tabernakulum i ołtarz główny oraz na nowo umeblowano prezbiterium. W ostatnim roku posługi ks. Wiesław zamówił zabudowane konfesjonały. Gruntownej renowacji została poddana kaplica cmentarna. Ostatnim zamówieniem Księdza był witraż św. Józefa – patrona dobrej śmierci. Cmentarz i jego estetyka bardzo leżały na sercu ks. Wiesława, dlatego zlecił założenie nowego ogrodzenia i renowację alejek cmentarnych. Podkreślał, że chce spocząć wśród swoich.
Pytałem kiedyś Księdza Proboszcza: tyle tych inwestycji, remontów, prac i zamówień – skąd na to bierzemy jako parafia pieniądze? Czy nie zostaniemy z długami? Uśmiechnął się tylko i powiedział, że jest taki jeden sponsor… O jego dobroczynności i trosce o ubogich mówił również bp Jacek Kiciński podczas uroczystości pogrzebowych.
W pamięci pozostanie mi też jedna scena. Gdy moja córka przygotowywała się do służenia, zdejmując kurtkę, zsunęła również gumkę trzymającą warkoczyk. Ksiądz Wiesław zawołał ją i bardzo sprawnie warkocz odtworzył i zawiązał. Takim go zapamiętam: wrażliwym i elastycznym, świetnie oceniającym ludzi i potrafiącym do swojego zdania przekonać innych. Nieustępliwy w sprawach najważniejszych, a tam, gdzie to konieczne, gotowy na zmiany. Zmarł 17 stycznia 2024 r. w godzinie miłosierdzia.