To, co w życiu ważne

DEPOSITPHOTOS
Nie bądź jak Samson
Historia Samsona
stanowi inspirację
do trwania w wierze,
odporności wobec pokus
i nadziei na
ostateczne zbawienie
dzięki Jezusowi.
Ale kim właściwie był Samson? To postać biblijna, znana głównie z Księgi Sędziów (13-16) Starego Testamentu. Był on nadludzko silny. Siła ta miała źródło w jego długich włosach, które symbolizowały przymierze z Bogiem. Historia Samsona opowiada o jego wyjątkowych dokonaniach i tragicznym losie. Losie, który mógł potoczyć się nieco inaczej, gdyby nie zaślepiły Samsona próżność, bogactwa, władza i złudne szczęście. Siła pozwoliła mu pokonać lwa, zabić dziesiątki wrogów i dokonać niezliczonych niewiarygodnych wyczynów, które wydawały się niemożliwe dla zwykłego człowieka. Symbolizowała ona przymierze z Bogiem oraz Bożą opiekę nad nim. Mimo swojej siły Samson nie był wolny od słabości. Musiał stawić czoło wielu próbom. Jego największą słabością okazała się Dalila – kobieta, która go zdradziła, obcinając mu włosy i pozbawiając go siły. To wydarzenie doprowadziło do pojmania go i upokorzenia przez wrogów. Wyłupiono mu oczy. Chociaż Samson stał się słaby i został uwięziony przez Filistynów, jego historia zakończyła się ostatecznym triumfem. W akcie desperacji, gdy został zaprowadzony na salę, gdzie zgromadzili się jego wrogowie, poprosił Boga o ostatnią łaskę. Wraz z odrastaniem włosów powróciły mu siły, które umożliwiły mu przewrócenie filistyńskiego świątynnego kompleksu, co zniszczyło zarówno jego, jak i jego wrogów (polecam świetny epicki film fabularny Samson z 2018 r.).
Ale dlaczego właściwie o tym opowiadam? Historia Samsona ukazuje nam bowiem, że każde przymierze z Bogiem możemy stracić, a dopiero pewne wydarzenia otwierają nasze serca do odnowienia relacji z Nim. Bardzo często w życiu, kiedy odnosimy sukcesy, pochłania nas kariera zawodowa, jesteśmy spełnieni i realizujemy swoje marzenia, to zapominamy o źródle naszej siły, czyli o Bogu. Bogu, którego może już jakiś czas temu zaprosiliśmy do swojego życia i ono się mocno zmieniło pod względem duchowym i materialnym. Bóg poukładał nam trudne sprawy. I nagle kiedy już mamy to wszystko, zapominamy o Nim, a codzienność nas pochłania. Serce staje się ociężałe, zapominamy o miłosierdziu, zamykamy się na głos Boga. Żyjemy po swojemu. Nie słyszymy już słów Jezusa, a Duch Święty zostaje zapomniany. Wtedy Bóg musi zadziałać, aby nas znów nie stracić. Samson akurat zapłacił wysoką cenę. Ostatecznie wygrał. Miał misję pokonania wrogów Boga. Wykonał ją, ale znów musiał ten ostatni raz zawołać do Boga i otworzyć swoje serce. „Wtedy wezwał Samson Pana, mówiąc: «Panie Boże, proszę Cię, wspomnij na mnie i przywróć mi siły przynajmniej na ten jeden raz! Boże, niech pomszczę raz jeden na Filistynach moje oczy” (Sdz 16, 28-30).
Wyłupiono mu oczy i przejrzał oczami serca.
Dla nas chrześcijan Samson to nie tylko bohater biblijny, lecz także przykład wiary i nadziei w Bożą moc i miłosierdzie. Jego historia przypomina nam, że nawet w naszych najciemniejszych chwilach, gdy czujemy się słabi i zranieni przez życie, możemy zwrócić się do Boga i doświadczyć Jego zbawienia. Historia Samsona stanowi dla nas inspirację do trwania w wierze, odporności wobec pokus i nadziei na ostateczne zbawienie dzięki Jezusowi. To przypomnienie, że nawet najtrudniejsze sytuacje mogą być przezwyciężone przez Bożą łaskę i wierność. Tak naprawdę siła Samsona nie wynikała z jego włosów, ale z serca i przymierza z Bogiem.
I właśnie dlatego nie bądź jak Samson. Trwaj w Jezusie. Zaufaj Bogu. I nie wypuszczaj Ducha Świętego z rąk.
JAN BUJAK
Drogowskazy
Nie jesteśmy w stanie
wszystkiego przewidzieć.
Warto jednak wiedzieć,
jak iść, ponieważ to nas
nakierowuje. Wartości nie
dają gotowych rozwiązań,
ale pomagają obrać kierunek.
Gdy natrafiłam na słowa św. Jana Pawła II: „Każdy znajduje w swoim życiu jakiś porządek praw i wartości, które trzeba utrzymać i obronić. Obronić dla siebie i innych”, zaczęłam się zastanawiać, czym tak naprawdę są dla mnie wartości. Odkryłam, że to drogowskazy, które wskazują, gdzie postawić krok, aby nie zgubić się w drodze. Dzięki nim wiem, jak postępować. Nie są gotową receptą. Pomagają jednak podążać zgodnie z tym, co jest dla mnie ważne, a to ułatwia podejmowanie decyzji. Życie wielokrotnie stawia przed nami wyzwania, ale rozwiązanie rysuje się wyraźniejszą linią, gdy wiemy, dokąd nie powinniśmy zmierzać…
Gdybym nie znała swoich wartości, moje życie można byłoby przyrównać do stania na rozdrożu. Nie wiedziałabym, w którą stronę iść, gdyby każdy z obecnych drogowskazów wydawał mi się tak samo atrakcyjny. Wartości kierują wzrok na to, co liczy się najbardziej. Dziś już wiem, które z nich zabieram ze sobą w najdłuższą podróż, jaką jest życie. Wiara, miłość, zdrowie, rodzina, przyjaźń, uczciwość, życzliwość i inne stały się moim przewodnikiem. Wartości nie dostarczają uniwersalnej instrukcji, jak powinien wyglądać każdy mój dzień. Są jednak podstawą każdego ruchu, każdego słowa – nieodłączną częścią mnie. Gdy postępuję zgodnie z nimi, jestem sobą – wierzę, że to najpiękniejsze, co mogę podarować sobie i innym.
Moje wartości zmieniały się na przestrzeni lat. Kiedyś byłam bardzo nastawiona na sukcesy. Teraz jednak to satysfakcja z siebie staje się ważniejsza od nagród, które klasyfikowały mnie jako „pierwszą” czy „najlepszą”. Stopniowo uczę się, że triumfy to nie tylko miejsce na podium, lecz przede wszystkim przezwyciężanie własnych ograniczeń. To, że jutro będę choć trochę lepsza, niż byłam jeszcze wczoraj, to mój mały, a tak naprawdę wielki sukces.
Mówi się, że wartości wynosi się z domu i jest w tym sporo prawdy. Ja swoje zawdzięczam mamie. Zawsze dbała i nadal dba o to, abym poznała fundamenty, które pozwolą mi zbudować dobre życie. W wieku 23 lat mogę śmiało stwierdzić, że jej wartości stały się także moimi. Nie narzuca mi ich, ale swoim postępowaniem ukazuje, że gdy żyjemy według tego, co z własnej woli postawiliśmy na pierwszym miejscu, stajemy się ludźmi utwierdzonymi co do kierunku drogi, a to chroni przed zboczeniem z trasy… Patrząc na mamę, widzę, że życie zgodnie z własnymi wartościami daje pokój ducha. Coraz częściej obserwuję to także u siebie.
Wiara w Boga również pozwala mi odkrywać swoje wartości. Chcę pielęgnować te, które już mam, i nie zamykać serca na te, w których On dostrzeże jeszcze drogowskaz dla mojego życia. Zależy mi, by utrzymywać swoje priorytety i ich bronić, gdy zajdzie taka potrzeba. Wierzę, że obrona poprzez autentyczne dawanie przykładu może więcej niż stosowanie przymusu czy słów bez pokrycia. Moje wartości nie są po to, by je komuś narzucać. Żyjąc nimi, chcę żyć dobrze – dla siebie i innych. Ufam, że to najwłaściwsza obrona.
Proszę Boga, żebym nigdy nie straciła z oczu kierunku drogi i jednocześnie dziękuję, że wiem już, jak iść. Życzę i Tobie, i sobie, aby wartości uchroniły nas przed stawaniem na rozdrożu.
JULIA PAWELEC