Kłopotliwe zakochanie

Pozornie w Biblii o zakochaniu mówi się niewiele.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

Małżeństwo Jakuba i Racheli, Pietro da Cortona, olej na płótnie, lata 70. XVII w.
Znajduje się w John and Mabel Ringling Muzeum of Art, Sarasota, USA

TAROMSKY/WIKIMEDIA COMMONS CC BY-SA 3.0

Poszukiwanie definicji zakochania nie należy do zadań prostych. Opis tego stanu choćby w Słowniku języka polskiego jest bardzo zdawkowy i ogranicza się do dwóch zwrotów: „poczuć miłość do kogoś” oraz „zacząć bardzo lubić lub podziwiać kogoś lub coś”. Wydaje się, że autorom leksykonu istota zakochania nieco umykała, skazując ich na określenia niewiele mówiące i synonimiczne. Nie każde bowiem zakochanie znajduje swój finał w miłości, a nie każde lubienie lub podziwianie (a nawet zdecydowaną mniejszość tych doznań) można uznać za zakochanie – zwłaszcza to rodzące się pomiędzy mężczyzną a kobietą. Dużo lepiej z istotą zakochania radzą sobie psychologowie, którzy zwracają uwagę na burzę wywoływaną przez nie w naszym organizmie. Z jednej strony zalewa nas fala euforycznych wręcz uczuć, mających swoje podłoże w działaniu hormonów i różnych substancji – m.in. serotoniny, dopaminy, endorfin czy fenyloetyloaminy, której budowa przypomina niektóre z narkotyków. Czy więc to z powodu zaburzania zdolności poznawczych Biblia nie przywiązuje do zakochania wielkiej wagi?

Przemilczany afekt
Nieprzywiązywanie wagi do zakochania na kartach ksiąg natchnionych jest pierwszym, choć – jak się zdaje – mylnym wrażeniem badacza języka Biblii. Wynika to z faktu nieistnienia osobnego czasownika na polski odpowiednik „zakochiwać się”. Nawet tłumacze polscy niezwykle rzadko posługują się tym pojęciem – w wypadku Biblii Tysiąclecia jedynie w odniesieniu do dwóch trudnych historii: zauroczenia Samsona Dalilą (Sdz 16, 4) i tragicznego w skutkach zadurzenia Amona w Tamar (2 Sm 13, 1); w Biblii Paulistów niewiele częściej, bo jeszcze w historii równie fatalnego w skutkach uczucia Sychema względem córki Jakuba, Diny (Rdz 34, 19), oraz niezwieńczonego dozgonną miłością rozmiłowania Mikal w Dawidzie (1 Sm 13, 1); natomiast w Biblii Ekumenicznej mowa jest dodatkowo w równie negatywnym w swym wydźwięku tekście o zakochaniu „we własnej wymowności” (Ps 49, 14). Nietrudno więc dostrzec, że współcześni tłumacze biblijni aplikują zakochanie jedynie do historii trudnych, zwykle o fatalnym finale, chcąc w ten sposób podkreślić często tragiczne w skutkach, towarzyszące zakochaniu pożądanie.

Estera przed Aswerusem, Jacopo Tintoretto, olej na płótnie, 1548 r.
Obraz znajduje się w kolekcji klasztoru El Escorial, Hiszpania

WIKIMEDIA COMMONS CC BY-SA 4.0

Skłonności tłumaczy nie podzielają jednak hebrajskojęzyczni autorzy natchnieni, którzy dysponowali bardzo ubogim zasobem rdzeni wyrażających nie tylko zakochiwanie się, ale i dojrzałe darzenie miłością. Ów zasób ogranicza się właściwie do jednego czasownika ʼahāw i rzeczownika ʼāhawă. Wydaje się, że hebrajszczyzna po prostu nie przywiązywała wagi do odcieni czy etapów rodzenia się miłości. Inaczej ma się rzecz z greką, która miłość pojęciowo cieniuje (od przyjacielskiej filia, przez namiętne erōs i pothos, po boską agapē). Próżno jednak doszukiwać się terminów stricte związanych z zakochaniem również w Biblii greckiej, skoro erōs i pothos rzadko skierowane są ku uszczęśliwieniu podmiotu westchnień.
Zgubne czy zbawienne zauroczenie?
By uczynić zadość tłumaczeniom biblijnym warto wspomnieć o przykładowych historiach, które nawet jeśli nie zostały terminologicznie wprost naznaczone zakochaniem, z pewnością o nim prawią. Trzema sztandarowymi, wspomnianymi już i na wskroś tragicznymi, są z pewnością: chętnie ekranizowana opowieść o zgubnym zakochaniu sędziego Samsona w Filistynce Dalili (Sdz 14, 2), co doprowadziło do ostrzyżenia, pojmania i oślepienia siłacza; często powielana w malarstwie, naznaczona morderstwem historia Dawida, który zapłonął rządzą na widok kąpiącej się Batszeby (2 Sm 11, 2) – ich skonsumowane zakochanie przepłacił życiem nie tylko niczego nieświadomy mąż kobiety, Uriasz, ale również pierworodny syn narodzony z tego związku; kazirodczy afekt Amnona, który zakochał się i dokonał gwałtu na swojej przyrodniej siostrze i córce króla Dawida, Tamarze (2 Sm 13, 1), za co zginął z rąk własnego brata, Absaloma.
Zakochanie nie zawsze kończyło się na kartach Biblii tragicznie. 

Czyż to nie zakochanie w Racheli doprowadziło Jakuba do domu Labana (Rdz 29, 10-11) i pchnęło go do szaleńczego wysiłku, by pracować na wykup ukochanej całe czternaście lat (29, 27)? Czy to nie zakochanie Artakserksesa w Esterze (Est 2, 17) stało się źródłem wybawienia wszystkich Żydów zamieszkujących Persję? Czy nie o szaleńczym, przepełnionym witalnością i młodzieńczymi uniesieniami zakochaniu, a nie o dojrzałej miłości prawi Pieśń nad Pieśniami? I czy to nie w tej biblijnej księdze poszukuje się najbardziej plastycznych i żywotnych, choć przepełnionych erotyzmem obrazów stanowiących alegorię miłości Boga do swego ludu? Jest rzeczą niezwykłą, że wizję Bożego afektu kreśli się raczej metaforami nie ugruntowanej i statecznej miłości, ale właśnie wizją emocjonalnych wzlotów spadających na zakochanych, ich tęsknot i pieszczot – w końcu również pomimo zachowania raniących i ranionych zdradą, ale tak szaleńczo oddanych, że wciąż powracających i darzących przebaczeniem, które wykracza poza granice ludzkiej wytrzymałości.
We władzy… hormonów?
Specjaliści od psyche zwracają uwagę, że stan zakochania to nie tylko pozytywne doznania, ale również cała masa tych negatywnych, wzmaganych skokami kortyzolu – hormonu stresu, odpowiedzialnego za strach przed utratą obiektu westchnień, wybuchy złości i zazdrość. Nietrudno dojść do wniosku, że życie pod wpływem wszystkich wspomnianych na początku związków chemicznych byłoby niezwykle uciążliwe i wyczerpujące intensywnością doznań. Dlatego szacuje się, że zakochanie bądź kończy się po około trzech latach, bądź ustępuje miejsca miłości. Jeśli więc ktoś utożsamia zakochanie z miłością, szybko przeżyje rozczarowanie. Do ich integralnego i długofalowego (wiecznego!) przeżywania zdolny jest chyba jedynie szaleńczo zakochany i kochający człowieka Bóg.