Z pamiętnika pluszowego Mnicha
ILUSTRACJA MWM
GIENEK, FRYDERYK I BAJORO
Gienek z Fryderykiem wybrali się na jesienną wycieczkę. Zawsze sprawiało im przyjemność poznawanie nowych zakątków. Fryderyk uwielbiał przyrodę, a Gienek bardzo lubił, gdy zwiedzali miejsca związane z historycznymi wydarzeniami. Tym razem trafili na piękny park, gdzie znajdowały się pozostałości starego kanału, który łączył przed laty dwie rzeki.
– Jeszcze tak ze 100 lat temu prowadził tędy ważny szlak komunikacyjny – zaczął tłumaczyć mnich Gienek.
– Jaki szlak? Komunijny? – Freddy jak zawsze miał kłopoty z zapamiętywaniem nowych dla niego słów.
– Ko-mu-ni-ka-cyj-ny – przesylabizował Mnich. – Od słowa „komunikacja”, czyli że coś ma z czymś połączenie i się przemieszcza z jednego miejsca na drugie. Ludzie używali tego kanału, żeby podróżować lub przewozić towary – cierpliwie tłumaczył koledze. – W dawnych czasach nie było przecież pociągów ani ciężarówek, więc towary zwykle przewożono albo wozami, które ciągnięte były przez konie, albo statkami po rzece lub morzu. Szczególnie, gdy było dużo tego towaru, to barką albo łodzią było o wiele wygodniej. A gdy woda w takiej rzece była za płytka albo chciano ominąć jakieś wodospady lub połączyć dwie rzeki, to budowano kanały. Na przykład, żeby połączyć Niemen z Wisłą, wykopano Kanał Augustowski.
– Ooo, rozumiem. To tam, gdzie kiedyś byliśmy na kajakach, prawda? – Przypomniał sobie Szop.
– Tam właśnie – przytaknął Gienek. – I możemy powiedzieć, że jak wtedy płynęliśmy tym kanałem, to używaliśmy właśnie tego szlaku komunikacyjnego.
– Super. Ale dlaczego ten stary kanał jest taki zarośnięty, że właściwie zamienił się w bajoro? Tu przecież nie dałbym rady nawet moją małą łódką z pudełka po butach przepłynąć – dopytywał Fryderyk.
– Najwyraźniej ten szlak już nie był potrzebny, więc przestano go używać.
No i zapełnił się błotem, zarósł trzciną, krzakami i wygląda jak bajoro.
– No to w sumie chyba słabo, co nie? Bo kiedyś ludzie tak się namęczyli, żeby coś takiego wybudować, a potem ktoś inny przestał o to dbać i klapa – zmartwił się Freddy.
– Masz rację. – Gienek ponownie zgodził się z przyjacielem. – Tak niestety bywa, że coś używamy przez jakiś czas, na przykład jakieś narzędzie, a potem okazuje się, że to coś przestaje być nam potrzebne i przestajemy to używać, a wtedy to coś się psuje i rozpada. Na przykład, żeby taki szlak utrzymać, trzeba go czyścić, wycinać krzaki, wybierać muł, przepuszczać wodę przez śluzy i tak dalej.
– Wiesz, przyszło mi do głowy, że tak jest z wieloma rzeczami. Na przykład nie używamy tabliczki mnożenia, bo ciągle sprawdzamy na kalkulatorze, więc po czasie zapominamy to, czego się nauczyliśmy – głośno rozważał Szop. – A powiem i więcej! Tak też bywa nawet z sumieniem. Jak sumienia człowiek nie używa, to się robi z tego bajoro.
– W sumie to bardzo trafne porównanie. – Gienek przyznał rację koledze. – Sumienie bardzo łatwo można zagłuszyć, tak jak nurt w tym kanale zarósł chaszczami. Na przykład, gdy zrobimy coś źle, potem sobie wmawiamy, że to w sumie jest dobre albo że inni też tak robią, więc nie jest jeszcze z nami tak najgorzej. I powoli sumienie przestaje nam wypominać nasze błędy.
– I dlatego trzeba słuchać słowa Bożego, bo to jest taki przepychacz kanałów i wycinacz krzaczorów! – entuzjastycznie podsumował Freddy. – I na rekolekcje trzeba jeździć od czasu do czasu, żeby te szlaki komunikacyjne podreperować i żeby połączenie naszego sumienia z Panem Bogiem działało jak należy.
– Bardzo dobrze zrozumiałeś – ucieszył się Gienek – i nawet nowego słowa się nauczyłeś!
KS. PIOTR NARKIEWICZ

