MAŁŻEŃSTWO (NIE)DOSKONAŁE
Chcemy być sobą
Na początku września serwisy informacyjne obiegła wiadomość
o „dramatycznym odkryciu” jednej z poczytnych gazet. Otóż w przekonaniu autora
artykułu młody katolicki święty miałby zachęcać do samobójstwa.
AMELIA I DOMINIK GOLEMOWIE
Wrocław
Portret św. Dominika Savio na współczesnym obrazie w bazylice
María Auxiliadora i San Carlos w Buenos Aires, Brazylia
WIKIMEDIA COMMONS
Większej niedorzeczności nie sposób sobie nawet wyobrazić. W ten sposób odczytano deklarację św. Dominika Savio zawartą w słowach „wolę umrzeć niż zgrzeszyć”. Postać świętego przybliżona została w podręczniku do religii dla klas trzecich. Odpowiedź Biura Programowania Katechezy (przy Komisji Wychowania Katolickiego KEP) była oczywista: „Zarzuty stawiane autorom podręcznika nie są uzasadnione i stanowią nadinterpretację”. Zdumiewa jednak fakt, że atakom gazety uległ wydawca, tłumacząc się, że „Skoro jednak wyrażenie to wywołało kontrowersje i zaniepokojenie, uznaję, że jest ono wyrażeniem niefortunnym”, i deklarując, że w kolejnych wydaniach katechizmu ta jednostka lekcyjna zostanie gruntownie przepracowana. Tak oto „autorytet” gazety wygrał ze świętym Kościoła katolickiego, który niefortunnie się wyrażał.
Można by poprzestać na emocjonalnym oburzeniu, wziąć głęboki oddech i machnąć ręką. Pozostaje jednak pytanie, czy przypadkiem treść przysięgi wojskowej składanej przez żołnierzy Wojska Polskiego nie zostanie w podobny sposób zaklasyfikowana przez nadwrażliwych dziennikarzy. Wszak padają w niej słowa: „Za sprawę mojej Ojczyzny, w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić. Tak mi dopomóż Bóg”. Czyż i ta fraza nie nawołuje do samookaleczeń i odebrania sobie życia…? Zatrzymajmy się też na innych słowach: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Czy to zdanie również zostanie zinterpretowane w podobny sposób przez różne gazety, a następnie „przepracowane” przez edytora przed kolejnym wydaniem Pisma Świętego?
W naszej parafii od kilku lat rozwija się inicjatywa Parafialnej Oktawy Małżeńskiej. To osiem dni poświęconych sakramentowi małżeństwa – na formację, adorację, dobrą rozrywkę, aż po odnowienie przyrzeczeń ślubnych.
Przygotowując się do jednej z edycji, zaprosiliśmy pewne wrocławskie kino do współpracy (wzorując się na jednym z miast północno-wschodniej Polski). Polegać to miało na zaoferowaniu przez osiem dni dwóch biletów w cenie jednego małżeństwom, które wybiorą się do tegoż kina i przy kasie okażą swe obrączki. Początkowo uzyskaliśmy zgodę, ale krótko potem ją wycofano, tłumacząc, że ten pomysł jest „nieinkluzywny” i dyskryminuje związki niemałżeńskie, a wiec zniżkowe bilety dla małżeństw są wyłączające. Tak, mamy tu dwa problemy, z których jeden to nowomowa.
Niestety coraz częściej „dobrze widzianym” czy „słyszanym” określeniem staje się użycie słów „partner”, „partnerka” zamiast „małżonek”, „mąż”, „żona”. W komunikacji formalnej pojawia się zachęta do używania drugiej osoby liczby pojedynczej zamiast form „Pani”, „Pan”, gdyż mogą one być źle odebrane przez osoby mające kłopoty z uszanowaniem swej tożsamości płciowej. Powracając do wspomnianego cytatu ze św. Dominika, nie sposób nie odnieść się do słów przysięgi małżeńskiej, które przecież też mogą być zinterpretowane jako nawołujące do samobójstwa. Przecież „i że cię nie opuszczę aż do śmierci” to nic innego, jak: wolę umrzeć niż cię opuścić.
Świętość, w tym świętość małżeńska, kapłańska jest obecnie prześladowana w naszej kochanej ojczyźnie w taki właśnie wyrafinowany sposób. Gazeta recenzuje świętych, a my kładziemy uszy po sobie. Najwyższy to czas, aby zacytować i wdrożyć słowa beatyfikowanego przed dwoma laty Prymasa Tysiąclecia – non possumus. Nie ustąpimy w obronie godności świętych, godności i świętości małżeństwa, w obronie prawdy.
Błogosławieni małżonkowie Mario i Alojzy – módlcie się za nami, błogosławiony Księże Prymasie Stefanie – módl się za nami, Święty Dominiku Savio – módl się za nami.

