Jaka szkoła XXI wieku?

Nie od dziś wiadomo, że zadaniem szkoły jest edukacja i wychowanie.
Niewątpliwy natomiast jest fakt, że na przestrzeni wieków
szkolnictwo wciąż odkrywało swoją rolę do spełnienia w czasach,
w jakich przyszło żyć kolejnym pokoleniom.

O. OSKAR MICHAŁ MACIACZYK OFM

Wrocław

School of Form – szkola designerska w Poznaniu

ROMAN KOSZOWSKI/FOTO GOŚĆ

Badający procesy rozwoju dziecka szwajcarski psycholog – Jean Piaget stwierdził, że każde zachowanie człowieka stanowi odpowiedź na impulsy płynące ze środowiska. Każda osoba jest zdeterminowana do podejmowania działania w zależności od potrzeb zaistniałych w społeczeństwie. W tym kontekście warto zapytać o szkołę naszych czasów. Czy jest ona instytucją wdrażającą zaplanowany proces socjalizacji, odpowiadając na potrzeby społeczeństwa, którego kształt przeminął lub właśnie przemija, czy też uspołecznia do środowiska obecnego oraz tego, które proroczo widziane jest oczami analityków różnych specjalności. Wobec tego warto zapytać, dlaczego osoby dorosłe w okresie rozwoju stabilizacji życia, mając za sobą dwanaście lat szkolnych oraz pięć lat studiów, muszą w swoich pierwszych latach pracy wydawać wielkie pieniądze na liczne szkolenia, aby sprostać wymaganiom, które uznawane są za podstawowe prawidła życia społecznego. Konfrontacja z realiami pracy zawodowej oraz życie w świecie dorosłych zmusza wielu absolwentów do dokonania sporych wydatków na szkołę savoir-vivre’u, kursy pozwalające na opanowanie sztuki publicznego przemawiania, umiejętności negocjowania, zdolności pracy w zespole korporacji itp. Pytając o taki stan rzeczy, nie sposób nie wspomnieć o ciągle wzrastającej sprzedaży publikacji z działu „samorozwój”. Dlaczego osoby ze świadectwem dojrzałości dopiero zaczynają uczyć się, jak zarządzać swoim czasem, w jaki sposób mądrze rozwiązywać spory, czy też jak posiąść umiejętność skutecznego działania? Zapewne aspekt planowania procesu socjalizacji będzie pod tym względem pewnym wyzwaniem do tworzenia szkoły drugiego ćwierćwiecza XXI wieku.
Co teraz czujesz?
Wielu twierdzi, że psychoterapia stała się dla młodych ludzi czymś modnym. Jestem daleki od takiego zdania. O ile są i zapewne będą rodziny, w których dochodzi do rzutujących na psychikę dziecka patologicznych zachowań, to szkoła okazuje się w sposób profesjonalny pomagać poprzez budowanie dobrych i zdrowych relacji międzyosobowych. Może w domu płaczące dziecko usłyszy – „Nie płacz”, ale w szkole może usłyszeć pytanie – „Dlaczego płaczesz? Co się stało”? Kiedy w domu dziecko zostanie stłamszone jednym rozkazem: „Siedź cicho”!, w szkole może mieć możliwość wypowiedzenia się.
Opowiadanie o sobie i o tym, co się właśnie dzieje we wnętrzu, jest już swego rodzaju psychoterapią. Kiedy młody człowiek nauczy się na bieżąco rozwiązywać problemy związane ze swoim duchowo-psychicznym światem, zachowa jego zdrowie. W tej kwestii szkoła ma ogromne znaczenie, ponieważ to właśnie w tym środowisku tworzą się wśród dzieci i młodzieży intymne relacje przyjaźni między uczniami oraz między uczniami i wychowawcami.

Mówienie o swoich emocjach okazuje się problemem. Polacy posiadają mniejszą zdolność mówienia o sobie, niż np. Amerykanie. To zapewne m.in. pokłosie ustroju, w którym przyszło Polakom żyć w latach 1945–1989. Wtedy trzeba było być powściągliwym w odkrywaniu swojego wnętrza. Na pytanie – „Jak się czujesz”? – większość Polaków odpowie – „Dobrze” lub „Źle”, natomiast Amerykanie jedno słowo „Dobrze” i „Źle” wyrażą na tysiące sposobów. Każde z niezliczonej ilości wyrażeń określa odmienną emocję. Przecież powiedzieć – „Jestem urzeczony” to nie to samo, co – „Jestem usatysfakcjonowany”. Natomiast powiedzieć – „Jestem sfrustrowany” to nie to samo, co – „Jestem zażenowany”. Niewielu potrafi na bieżąco precyzyjnie opisywać swoje emocje i uczucia. Jeżeli dzieci i młodzież nauczą się określać to, co w danej chwili czują i zdobędą umiejętność wyrażania swoich uczuć słowem, i będą wiedziały, co ze swoimi wewnętrznymi przeżyciami zrobić, skrócą się zapewne kolejki do psychoterapeutów.
Gdzie znajduje się ośrodek wiedzy i decyzji?
Nowoczesna szkoła XX w. była utożsamiana z wdrażaniem środków i metod, które miały odpowiedzieć na potrzeby pokolenia rozwijających się mediów elektronicznych. Tablice interaktywne, projektory multimedialne urozmaicają lekcje i pomagają w przyswojeniu materiału wzrokowcom, którzy obecnie stanowią prawie 70% populacji. Wzrokowcy w ok. 90% zdobywają i zapamiętują wiedzę poprzez widziane obrazy, filmy, symbole, diagramy i wszelkiego rodzaju przedstawiające daną treść prezentacje. Nie dziwi zatem, że dzisiaj chyba już w każdej szkolnej sali, w ośrodkach edukacyjnych i szkoleniowych znajdziemy w wyposażeniu nowoczesne narzędzia edukacyjne.

ISTOTNYM PROBLEMEM WSPÓŁCZESNYCH DZIECI JEST PRZEBODŹCOWANIE.

W domu znaczna część dnia wypełniona jest korzystaniem z Internetu, poza domem ten świat nie kończy się, ponieważ w ręku pozostaje smartfon z dostępem do sieci. W świecie zmieniających się obrazków czymś wymagającym okazuje się być to, co zmusza do samodzielnego myślenia, zastanowienia się i podjęcia refleksji. Rodzi się zatem pytanie o istnienie i rozwój wewnętrznego świata osoby. Czy w życiu człowieka wszystko będzie oparte jedynie o stymulujące bodźce zewnętrzne, czy może kształtowany będzie świat dziecka, w którym jest miejsce na interioryzację wiedzy, przestrzeń źródła konkretnych postaw człowieka, ośrodek wyborów i decyzji? Ludzie ostatnich dekad za pomocą obrazów telewizyjnych i internetowych są wyręczani w korzystaniu z wyobraźni, samodzielnego myślenia, a nawet samodzielnego podejmowania decyzji. To od szkoły XXI w. będzie zależało, kto stanie się podmiotem posiadania wiedzy i podejmowania decyzji – człowiek, czy świat technologii.