Wieczysta Adoracja Najświętszego Sakramentu

Początek adoracji Najświętszego Sakramentu sięga czasów
archimandryty Aleksandra – pierwszego praktyka nieustannej modlitwy.
Bóg w sercach adorujących zostawia głęboki ślad spotkania z Nim.

TAMAR ROHRAFF

Wrocław

Adoracja Najświętszego Sakramentu w kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Oławie,
Wieczór Uwielbienia 2021

KS. ŁUKASZ ROMAŃCZUK

Kiedy archimandryta Aleksander (V w.) – założyciel tzw. „klasztornych” Acoemetae*, czyli „czuwających” – zapoczątkował praktykę nieustannej modlitwy, był to też czas, gdy pustelnicy mieli pozwolenie na trzymanie konsekrowanego chleba w swojej celi. Wydaje się, że to był początek adoracji Najświętszego Sakramentu. We wczesnym chrześcijaństwie istniała też praktyka przechowywania Ciała Chrystusa z myślą o chorych. Pielęgnowaną w Cluny tzw. nieustanną modlitwę (Laus perennis) rozszerzono na trwanie przed Najświętszym Sakramentem. W średniowieczu nacisk na adorację Jezusa w Hostii w sposób szczególny kładła Katarzyna Mechtylda de Bar – założycielka Benedyktynek od Nieustającej Adoracji Najświętszego Sakramentu. Pisała do swoich mniszek: „Przy okazji powiem wam, że patrząc od strony chronologicznej jesteśmy ostatnimi, które otrzymały to, co najwspanialsze w naszym zakonie. Tak, mam na myśli nieustającą adorację. Wszak stanowi ona wewnętrzną Laus perennis (…). W początkach istnienia zakonu była praktykowana w sposób zewnętrzny (…).” To oznacza, że mnisi nieustannie recytowali w kościele psalmy i hymny liturgii godzin. „My jednak utrzymujemy ją wewnętrznie, zmieniając się jedna po drugiej – dniem i nocą – na adoracji”. Obecnie tajemnica i piękno adoracji Jezusa w Świętej Postaci jest odkrywana na nowo. Odnosi się do tego Instrukcja Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Redemptionis Sacramentum (2004): „W ciągu dnia wierni niech nie zaniedbują nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, jako że jest ono dowodem wdzięczności, znakiem miłości i wyrazem uznania dla Chrystusa Pana tam obecnego. Kontemplacja bowiem Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, jako Komunia duchowa, ściśle jednoczy wiernego z Chrystusem, jak pokazuje przykład tylu Świętych”. Powstają lub odradzają się różne formy adoracji, bractwa adoracyjne, nabożeństwa, kaplice wieczystej adoracji.
Laus perennis
Nieznany z imienia jeden z dawnych Ojców pustyni mawiał: „Dziełem Bożym jest chwalenie Boga”. Św. Ireneusz z Lyonu pisał: Gloria Dei homo vivens (chwałą Boga jest żyjący człowiek); Matka Mechtylda powtarzała: „Winnyśmy nieustannie składać Panu ofiarę chwały i adoracji w imieniu całego Kościoła, a nawet całego świata”. Uwielbienie Boga jest zatem głównym celem życia chrześcijanina, docenieniem Boga, adoracją, porywem serca i poddaniem się Bogu. Słowo „adoracja”, czyli uwielbienie, kult oddawany Bogu pochodzi od łacińskiego ad os – kłaść palec na ustach. Odpowiednikiem greckim tego słowa jest proskyneo lub proskynesis – zbliżać się do kogoś z ręką na ustach, całować kogoś w stopy lub w skraj szaty dla okazania czci. Włoska karmelitanka bosa – bł. Kandyda od Eucharystii wyraziła to słowami: „Gdy na ołtarzu spoczywa święta Hostia, klęczę w milczeniu z utkwionym w Nią wzrokiem. W ten sposób mówimy sobie wszystko «mową serca»”. Z jednej strony milczenie, z drugiej słuchanie Adorowanego. Benedyktyński mnich, autor dziennika pisanego podczas adoracji In Sinu Jesu, zanotował słowa Jezusa: „Przyjdź do Mnie, a ja przemówię Sercem do twojego serca, jak przyjaciel rozmawia z przyjacielem. Ten dialog miłości jest istotą naszej przyjaźni”.
Osamotniony czy samotnik?
Jezus PRAGNIE i OCZEKUJE cichej obecności przed Jego Obliczem. Ukazując się Sł. Bożej Matce Zofii Tajber, domagał się od niej noszenia Go w duszy i pielęgnowania Jego obecności.

*Akemeci lub akojmeci (gr. „nie śpiący, czuwający”). Założony około 400 r. w Konstantynopolu zakon mnichów prowadzących modlitwę grupami przez 24 godziny na dobę. Prowadzili nieustanną modlitwę chóralną podzieleni na trzy chóry.

W wizjach widziała aniołów klęczących przed Najświętszym Sakramentem obecnym w niej, a z siebie samej wychodzące złote promienie obecności Chrystusa, które miały moc oddziaływania na innych ludzi. Ona sama wyznawała: „Czułam się wtedy jakby żywym tabernakulum”. Ukryty Bóg wielokrotnie skarżył się mistykom – m.in. św. Faustynie Kowalskiej, św. Urszuli Ledóchowskiej, św. Piotrowi Julianowi Eymardowi, że jest opuszczony i zamknięty w ciemnym tabernakulum. O swoim cierpieniu z powodu opuszczania adoracji szczególnie przez kapłanów mówił wspomnianemu mnichowi benedyktyńskiemu: „Tak niewielu z nich przychodzi, by szukać Mojego Oblicza w Sakramencie Mojej Miłości i odpoczywać blisko Mojego najbardziej kochającego Serca (…). Dlaczego pozostają daleko, raniąc Moje Serce swoim zimnem, swoją obojętnością i niewdzięcznością, choć jestem gotowy przyjąć ich o każdej porze dnia i nocy w tym samym tabernakulum, w którym umieściły Mnie ich własne ręce?” Matka Mechtylda również dostrzegała ten smutek osamotnienia niekochanej Miłości: „Nie ma nikogo bardziej samotnego niż Jezus Chrystus w tabernakulum”. Trzeba więc uczyć się naśladować postawę Św. Alojzego, który odchodząc z nawiedzenia Najświętszego Sakramentu wołał, łkając: „Puść mnie, Panie, puść mnie, Panie!”, albo bł. Marii Kandydy od Eucharystii wyrażającej tęsknotę: „Oby Hostia święta trwała w moim sercu jak w monstrancji! Moja dusza drży, aby Ją posiąść na zawsze, na zawsze”.
Pisanie patrzeniem
Kiedy Mojżesz przebywał na Górze Synaj, sam Bóg wyrył Dekalog na kamiennych tablicach (Wj 32, 16); mówi się, że ikony „pisze się”, trwając na modlitwie. Natomiast na adoracji Naszego Pana wystarczy tylko być, patrzeć i trwać w Świętej Obecności. Przebywając przed Bogiem ukrytym w Hostii, On Sam w sercach adorujących Go w ciszy osób, zostawia głęboki ślad spotkania z Nim, choć nie zawsze od razu widać tego owoce. Potwierdzają to słowa z mistycznych wizji C. Rivas: „Czy myślicie, że Ja w tabernakulach i monstrancjach jestem całkowicie cichy, że nie działam, że nie oznajmiam wam, iż jestem Życiem wiecznym i świętym? Jestem tutaj po to, żeby sprawiać, abyście Mnie pragnęli”. Adoracja sprawia, że przez wpatrywanie się w Święte Oblicze adorujący staje się hostią – Jego odbiciem. Św. Paweł ujął to tak: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20). Zmienia się wnętrze adorującego i rodzi się pragnienie Laus perennis. Pan obecny w tajemniczy sposób w Niebiańskim Chlebie sprawia, że powstaje Kościół jako Ciało Chrystusa.
Wieczna lampka
Adoracja jest nie tylko wystawieniem Najświętszego Sakramentu. Ona jest też wystawieniem całego człowieka na spojrzenie Boga. Sprawia, że adorujący staje się „wieczną lampką”, która ma bez przerwy świecić na cześć i chwałę Chrystusa. Żyjąc Bogiem-Człowiekiem, staje się on żywą monstrancją, w której żyje i promieniuje Jezus. Tego doświadczyła bł. Kandyda od Eucharystii: „Mówiłam Jezusowi, że u stóp każdego ołtarza stawiam moje serce jak wieczną lampkę, aby nieustannie Go adorowało, dziękowało Mu, kochało Go i wynagradzało. Zawarłam przymierze z Jezusem, na mocy którego w każdym kościele świata katolickiego, gdziekolwiek znajdowałoby się tabernakulum, gdziekolwiek przebywałby On w Sakramencie Ołtarza, moje serce będzie z Nim; by Go kochać, wielbić i wynagradzać w imieniu własnym i całego stworzenia, które Go opuszcza i nie chce Go poznać”.
Tylko godzina?
„Na godzinę adoracji, która ci przypadnie, patrz jako na godzinę rajską, idź na nią, jakbyś szedł do Nieba na boską ucztę – i niech godzina ta będzie pożądana i witana jak szczęście. Utrzymuj starannie serce swe w jej pragnieniu. Mów sobie: «Za cztery godziny, za dwie, za godzinę… udam się na posłuchanie miłości i łaski do Zbawiciela: zaprosił mnie, oczekuje, pragnie» …” – św. P.J. Eymard.