
KS. ADAM CZTERNASTEK
Czepielowice
Coś się zmienia…
Wakacje za nami. Każdy z nas miał swój plan na ich spędzanie. Wśród możliwości są m.in. pielgrzymki. Zgadzam się, że pątników zmierzających do sanktuariów w Polsce jest coraz mniej. Należy im się szacunek za to, że w swoich plecakach niosą również i nasze intencje. Pielgrzymka jest magnesem, który przyciąga każdego, kto choć raz spróbował „rekolekcji w drodze”. Nie inaczej było w moim życiu. Pielgrzymowałem już od szkoły średniej, w trudnych czasach, gdy trzeba było zadbać o wikt dla siebie, braci i sióstr idących razem. Kiedy zbliżały się wakacje, głównym punktem była pielgrzymka. Są również młodzi ludzie, którzy właśnie w ten sposób chcą spędzić tych kilka dni na pielgrzymim szlaku. Stopy pielgrzymów są warte ucałowania. Wiele działań w życiu ma większy lub mniejszy kryzys. Miejmy nadzieję, że to jest tylko stan przejściowy. Zmieniają się też formy pielgrzymowania: rowerem, na rolkach, biegacze, niektórzy wybierają „drogi Jakubowe”. Tak więc homo viator staje się homo peregrinus.
W kwestii urlopów powołam się na Kodeks Prawa Kanonicznego: „Jeżeli nie stoi na przeszkodzie poważny powód, wolno proboszczowi każdego roku opuścić parafię z racji urlopu najdłużej na miesiąc”. Wikariuszom również przysługuje urlop w wymiarze 30 dni. Co do formy spędzania czasu wolnego, każdy kapłan rozstrzyga sam, gdzie chce go spędzić i w jakim towarzystwie. Ważne, żeby to było w zgodzie z powołaniem. Kiedy udaje się za granicę, musi uzyskać od swojego Biskupa Ordynariusza celebret – dokument upoważniający prezbitera do sprawowania sakramentów na terenie obcej diecezji, w tym za granicą. A dodatkowy czas poświęcony działaniom duszpasterskim w czasie wakacji to kwestia rozstrzygana w porozumieniu między proboszczem a wikariuszami.
Przed nami miesiące pracy i nauki. Wszystkim życzę dobrych dni z Bożym błogosławieństwem. Dziękuję za Listy od Pani Marty (wspaniała przygoda) i redakcji. Dziękuję czytelnikom. Przepraszam, jeżeli nie sprostałem zadaniu. Z Panem Bogiem.