Z pamiętnika pluszowego Mnicha
ILUSTRACJA MWM
GIENEK, FRYDERYK I KABLE
Drodzy przyjaciele – rozpoczął przemowę ksiądz Piotr. – Ja rozumiem, że bardzo lubimy Boże Narodzenie, ale nawet polski zwyczaj nakazuje, by po 2 lutego rozebrać choinkę.
– Że niby co? – zapytał Fryderyk.
– Według kalendarza kościelnego okres Bożego Narodzenia kończy się w Niedzielę Chrztu Pańskiego, czyli w tym roku to było 8 stycznia, ale w Polsce zwyczajowo się trzyma dekoracje świąteczne do 2 lutego, czyli do święta Ofiarowania Pańskiego.
– Czyli że niby do przedwczoraj? – Fryderyk próbował policzyć dni na łapkach.
– Dokładnie! Jak tak jeszcze trochę poczekamy, to nas Wielkanoc z Mikołajem i reniferem zastanie. Do roboty! – zakomenderował ksiądz.
Przyjaciele sprawnie zabrali się do pracy. Najwięcej czasu zajęło im porządkowanie światełek.
– A ja to bym to wszystko wrzucił razem – jęknął Freddy. – Przecież w grudniu znów będziemy to zakładać.
– I dlatego teraz lepiej wszystko dokładnie poukładać, żeby w następnym roku było łatwiej – zwrócił uwagę Gienek. – Bo jak te wszystkie kable i żarówki się poplątają, to będzie straszny problem, jak wszystko potem dopasować.
– Ej tam, zaraz problem. Zaraz się przekonamy – mruknął cicho pod nosem Freddy. Zabrał popakowane lampki i pobiegł na strych.
– Tylko połóż tam, gdzie było wcześniej! – zdążył zawołać ksiądz.
Przez chwilę razem z Gienkiem kontynuowali porządkowanie ozdób, gdy nagle w całym domu zgasło światło.
– No, ładne rzeczy. Czyżby korki? – zapytam zaskoczony ksiądz Piotr.
– Mam jakieś przeczucie, że korki korkami, a Fryderyk… Fryderykiem – powiedział Gienek. Wyjął z kieszeni habitu małą latarkę i ruszył na poszukiwanie przyjaciela. Szopa nie było już przez dłuższą chwilę. Dużo dłuższą niż zaniesienie pudełek na strych.
– Gdzie jesteś, Freddy? – zawołał mnich.
– Skoro nic złego nie zrobiłeś, to dlaczego się chowasz? – Gienek namierzył światłem latarki wystające zza pudełek uszy pluszaka.
– Bo mnie razi światło. A w ogóle wyczytałem, że szopy to zwierzęta nocne – próbował się tłumaczyć Freddy.
– No jasne. Ale ty jesteś pluszowym szopem i jakoś do tej pory światło nie było problemem – Gienek już się zaczął domyślać, co się stało. – Przyznaj się, jaki znowu numer wykręciłeś?
– Nie, nie. Nigdzie nie dzwoniłem, niczego nie dotykałem, a te kable to już tak były! – wykręcał się Freddy.
– Przepraszam, ale jakie kable? Te, które miałeś schować do szafy?
– Żadne kable. Nijakie kable. Wszystko jest w porządku, nic się nie stało, niczego nie zrobiłem – plątał się Szop.W tym momencie na nowo zapaliło się światło. Oczom Gienka ukazał się Freddy cały zaplątany w światełkach choinkowych, których jeden osmalony koniec wisiał podejrzanie blisko gniazdka.
– Fryderyku Szopie! – krzyknął mnich – nie dość, że bawiłeś się kablami, zamiast je po prostu schować do szafy, nie dość, że wtykałeś kable do gniazdka i zrobiłeś zwarcie, to jeszcze w dodatku kłamiesz!
– Ja nie chciałem! Ja tylko tak na próbę, taki mały eksperyment! – i Freddy wybuchnął płaczem.
– No już dobrze, nie płacz – ksiądz Piotr dołączył do pary przyjaciół. – Na szczęście nikomu nie stała się krzywda. Ale na drugi raz będziesz pamiętać, żeby nie bawić się kablami i żeby zawsze przyznawać się do błędu, bo prawda zawsze wyjdzie na jaw. Tak jak Pan Jezus mówi w Ewangelii: kto robi coś złego, to nie zbliża się do światła, żeby się nie okazało, że jego uczynki były złe, a kto spełnia dobre uczynki, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu. Dlatego nawet wtedy, gdy zrobisz coś złego, to lepiej od razu się przyznać i przeprosić, niż siedzieć w strachu i w ciemności.
– Bo siedzenie w ciemności nigdy nie jest fajne – podsumował Gienek.
– Chyba że się jest prawdziwym zwierzęciem nocnym – mruknął Fryderyk.
KS. PIOTR NARKIEWICZ